Komisja weryfikacyjna bada w poniedziałek reprywatyzację kamienicy przy ul. Noakowskiego 16, do której części w 2003 r. prawo nabył m.in. mąż prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że odmawia zeznań jako świadek, bo sprawa dotyczy jej męża. Komisja nie wyłączyła Jakiego z rozprawy Na początku poniedziałkowej rozprawy Jaki poinformował, że Gronkiewicz-Waltz złożyła pisemny wniosek o wyłączenie go z tej sprawy. W związku z tym chwilowo przewodnictwo nad posiedzeniem objął inny członek komisji Sebastian Kaleta (PiS). Kaleta poinformował, że zgodnie z prawem, wyłączyć członka komisji można na wniosek strony postępowania, przewodniczącego, członka komisji albo z urzędu. Dodał, że do pisma prezydent stolicy dołączono wypowiedzi medialne Jakiego nt. wątpliwości pojawiających się w sprawach reprywatyzacyjnych. "W mojej opinii nie ma podstaw do wyłączenia przewodniczącego z urzędu" - mówił. Za wyłączeniem Jakiego głosował jeden członek komisji, przeciw było pięciu, zaś dwóch wstrzymało się od głosu. Po głosowaniu przewodnictwo nad rozprawą ponownie objął Jaki. Komisja przystąpiła do przesłuchania świadków. "Kuriozalne zachowanie Gronkiewicz-Waltz" "Pani prezydent twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia, jak państwo widzicie, uciekła przed pytaniami. I tak samo ucieka przed nami już pół roku (...) Ucieka przed mieszkańcami Polski i mieszkańcami Warszawy" - powiedział Jaki w poniedziałek przed rozpoczęciem rozprawy komisji weryfikacyjnej."Do tej pory (Gronkiewicz-Waltz) twierdziła, że była wzywana jako organ, w związku z powyższym nie mogła się stawić; ale gdyby była wezwana jako świadek, to co innego" - mówił Jaki, dodając, że "to wszystko jest kuriozalne". Jego zdaniem, "celem pani prezydent jest to, żeby nie odpowiedzieć na kluczowe pytania". Pytany, czy będą nowe formy grzywny lub dyscyplinowania prezydent stolicy, Jaki oświadczył, że "tym zachowaniem powinna zająć się prokuratura". "Tzn. ocenić to zachowanie pod kątem ewentualnie niedochowania obowiązków, wynikających z pełnienia władzy publicznej" - mówił. Dodał, że "niewykluczone jest", iż będzie o to wnosił. "I myślę, że to jest już zachowanie na ocenę pod kątem ewentualnej odpowiedzialności karnej" - ocenił szef komisji weryfikacyjnej. Prezydent stolicy i jej mąż wezwani na świadków Posiedzenie komisji zaplanowano na dwa dni w auli Prokuratury Krajowej. W poniedziałek na świadków wezwano Hannę Gronkiewicz-Waltz i Andrzeja Waltza, lokatorów kamienicy, Marcina Bajko - b. dyrektora BGN oraz b. urzędników - Marka Dębskiego i Jacka W. (zatrzymanego w poniedziałek rano przez CBA - PAP). Na wtorek wezwano Andrzeja Waltza, lokatorów kamienicy, Krzysztofa Kawalca - prokurenta Fenix Capital, Andrzeja Kawalca - członka RN Fenix Capital, Radosława Martyniaka - likwidatora FC SPV Noakowskiego sp. z o.o. w likwidacji oraz Gertrudę J.-F. - b. naczelnik z wydziału spraw dekretowych miasta. Zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego, "nikt nie ma prawa odmówić zeznań w charakterze świadka, z wyjątkiem małżonka strony, wstępnych, zstępnych i rodzeństwa strony oraz jej powinowatych pierwszego stopnia". Świadek może odmówić odpowiedzi na pytania, gdy odpowiedź mogłaby narazić jego lub jego bliskich na odpowiedzialność karną, hańbę lub bezpośrednią szkodę majątkową albo spowodować naruszenie obowiązku zachowania prawnie chronionej tajemnicy zawodowej. "Szkoda, że dla wiceprzewodniczącej PO Hanny Gronkiewicz-Waltz rodzinny portfel jest ważniejszy niż transparentność w życiu publicznym" - uznał członek komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta (PiS). Według innego członka komisji Jana Mosińskiego (PiS), niestawiennictwo prezydent na rozprawie oznacza kolejną grzywną. Przesłuchanie poszkodowanego lokatora kamienicy - Dla wielu lokatorów podwyżki czynszów były nie do udźwignięcia; już przy pierwszej podwyżce starsza pani, która mieszkała w kamienicy od lat przedwojennych, przeniosła się do rodziny - zeznał Krzysztof Lewandowski, mieszkaniec kamienicy przy ul. Noakowskiego 16. - Wydawało nam się, że wszystkie instytucje państwowe działały w zmowie. Liczyliśmy na to, że Hanna Gronkiewicz-Waltz jako osoba pełniąca taką funkcję będzie chciała wszystko wyjaśnić - dodał poszkodowany lokator. - Informowaliśmy władze Warszawy o tym, że czynsze są drastycznie podnoszone i zwracaliśmy uwagę na to, że kamienica mogła zostać przejęta nielegalnie - zeznał. Według świadka, przed reprywatyzacją lokatorzy spodziewali się, że będą mogli wykupić swe mieszkania od miasta - z bonifikatą związaną z tym, że wielu z nich przeprowadziło na swój koszt remonty lokali. Podkreślił, że lokatorzy byli bardzo zintegrowani. - Reprywatyzacja jeszcze bardziej nas zintegrowała - powiedział Lewandowski. Wtedy powstało stowarzyszenie lokatorów kamienicy. Dodał, że m.in. dzięki działaniom stowarzyszenia, w 2015 r. kamienicę ponownie wpisano do rejestru zabytków, z którego zniknęła w latach 90. - Od 2006 r. zaangażowanie Hanny Gronkiewicz-Waltz w tuszowanie afery było oczywiste. Sama była w cieniu, korzystała z pomocy innych osób - dodał. Świadek przesłuchiwany w sprawie kamienicy przy Noakowskiego podkreślił, że urzędnicy miejscy byli "ślepi, niemi i głusi". Przesłuchanie drugiego świadka Trwa przesłuchanie drugiego z dzisiejszych świadków, M. Bajko, byłego dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami w urzędzie miasta Warszawy: Sebastian Kaleta pytał Bajko, jaki był efekt jego rozmowy w 2008 r. z Hanną Gronkiewicz-Waltz nt. oceny sprawy Noakowskiego 16 biorąc pod uwagę m.in. ówczesne alarmujące pisma mieszkańców. "Nie było żadnego polecenia ze strony pani prezydent, żeby coś ze sprawą zrobić" - odparł Bajko. Dopytywany, czy oznacza to, że sprawa miała "leżeć", zostać odłożona, ponieważ decyzja była ostateczna podkreślił: "chyba taka była konkluzja tych naszych pism, że póki nie zmieniły się żadne orzeczenia i wyroki sądów, no to decyzja jest ostateczna i to skonsumowana aktem, i jeszcze do tego nastąpił obrót". "Nie było takiej sytuacji, że z panią prezydent badałem akta, po prostu dostawałem projekt pisma do podpisu, z którego wynikało, że dokumentacja wskazuje na to, że decyzja jest prawomocna i ma skutki prawne nieodwracalne" - powiedział Bajko. "Na tamtej mój stan wiedzy sprzed czterech lat nie było dokumenty stwierdzającego nieważność czynności związanych z Noakowskiego 16" - dodał. Kaleta pytał świadka, jak często rozmawiał ws. reprywatyzacji Noakowskiego 16 z Andrzejem Waltzem. "Wydaje mi się, że raz. (...) To raczej była rozmowa telefoniczna, nie wiem, czy bezpośrednio dzwoniłem, czy on dzwonił, czy pani prezydent przekazała telefon" - powiedział Bajko. Dopytywany, kiedy ta rozmowa miała miejsce, świadek odparł, że "prawdopodobnie przed referendum" ws. odwołania Gronkiewicz-Waltz w 2013 r. "Nie pamiętam szczegółów, pamiętam, że jakąś mieliśmy wymianę zdań" - dodał Bajko.Jak mówił, nie pamięta, jakie informacje przekazał Waltzowi. Po czym Kaleta przywołał wypowiedź Bajki, jakiej udzielił dziennikarzom: "Rozmawiałem z panem Andrzejem Waltzem w sumie chyba po to, aby go uspokoić i zapewnić, że przy wydawaniu decyzji wszystko było w porządku, a co za tym idzie będzie też w porządku teraz". Bajko odparł, że "jednym zdaniem też można uspokoić mówiąc, że na dzień dzisiejszy np. nie ma dokumentacji świadczącej o tym, że akt dot. Noakowskiego 16 jest nieważny". Na rozprawie poruszony został także wątek pożyczki jakiej Bajko udzielił byłemu urzędnikowi ratusza Jakubowi R. "Do przestrzeni publicznej wydała się taka informacja, że świadek miał pożyczyć milion złotych Jakubowi R., który obecnie znajduje się w areszcie. Czy to jest prawda?" - zapytał świadka przewodniczący Patryk Jaki. Jakub R. - b. z-ca dyrektora stołecznego BGN - został aresztowany w styczniu. Bajko potwierdził fakt pożyczki. Dodał, że pożyczka nie była związana ze sprawą Noakowskiego 16 i miała miejsce "chyba w 2012 r.". Zaznaczył, że pożyczka ta została rozliczona bardzo szybko, w kilka miesięcy, jeszcze jak był pracownikiem magistratu, a pieniądze miały być przeznaczone na transakcję w Zakopanem. "Byłem przekonany, że to chodzi o kwestię Zakopanego" - powiedział Bajko. Lokatorka: Po reprywatyzacji nasze życie się zmieniło