Świadek powiedział przed komisją weryfikacyjną ds reprywatyzacji, że był referentem sprawy terenu przy ul. Szarej do listopada 2010 r. Dodał, że dalej pracuje w urzędzie miasta, w Biurze Mienia Miasta. Przewodniczący komisji Patryk Jaki pytał Przybysławskiego, czy ktoś z przełożonych naciskał na niego, żeby szybko przygotować projekt decyzji zwrotowej. "W lipcu 2010 r. dostałem telefon od swojej szefowej (b. naczelniczki w BGN Gertrudy J.-F. - PAP) z prośbą o sporządzenie projektu, z tego względu, że dyrektor chce podpisać decyzję" - powiedział świadek. Dodał, że chodzi o b. wiceszefa Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba R. Jaki dopytywał, na jakim etapie było wówczas przygotowywanie projektu decyzji oraz czy można było go przygotować bez żadnych wątpliwości. Świadek odpowiedział, że w jego mniemaniu "można było już przygotować projekt decyzji". Roszczenia za 180 tys. zł Przewodniczący komisji pytał także, czy wartość roszczeń do gruntów przy ul. Szarej nie budziła wątpliwości. Jaki stwierdził, że roszczenia do działki wartej dziesiątki milionów złotych zostały zakupione za 180 tys. zł. "Cena sprzedaży nie była przedmiotem naszego postępowania, bądź jak byśmy to nazwali, zainteresowania. Po prostu nie było takiej praktyki (...) było w wydziale przyjęte, że nie podważamy aktów notarialnych ze względu na wysokość ceny sprzedaży" - odpowiedział Przybysławski. Świadek był także pytany, czy przygotowując rekomendacje do wydania decyzji zwrotowej zwrócił uwagę na to, czy następcy prawni właścicieli mają obywatelstwo polskie. Chodzi o sprawę przyznanych odszkodowań na mocy tzw. układów indemnizacyjnych. "Punktem wyjścia w tej akurat sprawie był załącznik z Ministerstwa Finansów (...), gdzie MF informowało, że do nieruchomości oznaczonej jako Czerniakowska 211/213 zostały wypłacone odszkodowania, natomiast jeżeli chodzi o nieruchomość Szarą 1,3,5,7,9 takiego odszkodowania nie było" - powiedział Przybysławski. 300 decyzji rocznie Dopytywany był, czy zastanawiał się jako mogło dojść do wypłacenia odszkodowania za jedną część nieruchomości, a za drugą nie, odpowiedział: "Opieraliśmy się na decyzjach ministra finansów, nie było praktyki wzruszania decyzji organów wyższego stopnia". Świadek został też zapytany o polecenie wydawania przez urzędników BGN w sumie 300 decyzji zwrotowych rocznie. Przybysławski powiedział, że "mniej więcej może potwierdzić" wcześniejsze zeznania innych urzędników przed komisją weryfikacyjną. "Dostawaliśmy maile ze wskazaniem, ile który pracownik decyzji wydał (...) rozliczano nas z ilości decyzji (zwrotowych)" - powiedział Przybysławski. Pytany, czy urzędnicy, którzy wydawali więcej decyzji byli lepiej traktowani, odparł, że nie zna wynagrodzeń innych pracowników.