Reklama

Folker Heinecke. "Ty nie jesteś dzieckiem swoich rodziców"

Folker Heinecke jest jednym z setek tysięcy dzieci, które zostały w czasie II wojny światowej uprowadzone przez Niemców i zgermanizowane. Do dziś nie wie, kim tak naprawdę jest. Podczas międzynarodowej konferencji naukowej na temat rabunku i germanizacji dzieci w czasie II wojny światowej, która rozpocznie się w najbliższą środę w Krakowie, historię Folkera przybliży Monika Sieradzka z Deutsche Welle.

Poniżej prezentujemy fragment książki "Teraz jesteście Niemcami", która ukazała się nakładem Wydawnictwa M.

***

Folker Heinecke z Hamburga od lat nie ustaje w poszukiwaniach własnej tożsamości. Jego metryka także została sfałszowana przez wydział "L", zatem nie potrafi precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie o wiek.

Reklama

- Czuję się na 85 lat. Ale ostatnio jest coraz lepiej. Mam raka i to mi pomaga, bo wtedy zaczynam walczyć. U mnie w rodzinie nigdy nie było chorób, zawsze się walczyło. Więc teraz ten rak mnie wzmacnia, bo walczę - mówi.

Gdy spotykamy się jesienią 2017 roku w jego hamburskim domu, właśnie przygotowuje się na chemioterapię, która czeka go następnego dnia w szpitalu. Folkera nie opuszcza żartobliwy ton.

Himmler - przyjaciel domu

Willa w hamburskiej dzielnicy Harburg ma prawie sto lat. Wokół duży ogród i trawnik, po którym biegają kury. Dokładnie trzy sztuki. A kiedyś były ich tu setki, bo Adalbert Heinecke, przybrany ojciec Folkera, był hodowcą z pasją. W przedpokoju pod lustrem stoi słoik z drobno pokrojonymi parówkami. Folker rozsypuje je na tarasie.

- To dla kur. Dobrze tu im się powodzi, tym moim kurkom - wyjaśnia. 

Kilkadziesiąt lat temu na tym samym tarasie stał inny hodowca drobiu - Heinrich Himmler. Kilkuletni Folker zapamięta mężczyznę w czarnym płaszczu, może mundurze. Pamięta, że szef SS chętnie gawędził z Adalbertem Heinecke.

- To było jakoś krótko przed końcem wojny. Himmler stał tu z moim tatą i tłumaczył mu, że musi przebudować kurniki, że nie powinny stać na osi północ-południe, ale na linii wschód-zachód. I tata tak zrobił - wspomina.

Aryjska rasa

Heinrich Himmler jednak zdecydowanie bardziej koncentruje się na hodowli ludzi. A precyzyjniej: nadludzi. Gdy okazało się, że jego hamburski przyjaciel Adalbert Heinecke wskutek przebytej w młodości szkarlatynie jest bezpłodny, Himmler postanawia mu pomóc. W styczniu 1943 roku kieruje go do "Słonecznej Łąki", ośrodka Lebensbornu w Kohren-Sahlis. Tam od kilku miesięcy przebywa już niebieskooki blondynek z Ukrainy, Aleksander Litau, późniejszy Folker.

- Siedziało nas może 30-40 chłopców, żeby oni mogli sobie wybierać. Ja podbiegłem do mojego przyszłego ojca i położyłem mu głowę na kolanach. I mnie wybrali - wspomina. - Tego weźmiemy, ten do nas pasuje - mówili. Jakby brali jakiegoś psa.

Gdy państwo Heinecke zabierali chłopca do Hamburga, ten miał już za sobą obóz w Łodzi, ośrodki Lebensbornu w Kaliszu, Bruczkowie i Połczynie-Zdroju. A potem, jak mówi Folker, nastał raj.

- Relacja z rodzicami była dobra, może nawet lepiej mnie traktowali niż gdybym był ich własnym dzieckiem. Panowała punktualność, jedzenie o wpół do ósmej, wpół do pierwszej, wpół do ósmej wieczorem. Moja mama wszystkim się zajmowała, mieliśmy duży dom, dwóch ogrodników. Gdy wracałem ze szkoły później niż zwykle, w pościeli czekało na mnie ciepłe jedzenie, bo mama je tam wstawiała. Byliśmy zgraną rodziną, podróżowaliśmy razem - opowiada.

W raju tylko raz powiało grozą.

- Sąsiedzi zawsze wiedzą o człowieku najwięcej. Do nas przychodziły wszystkie dzieci z okolicy, bo mieliśmy staw. Kiedyś, jak miałem 7 lat, nagle mówi do mnie mój kolega Wolfgang: "Ty nie jesteś dzieckiem swoich rodziców". Świat mi runął, bo nie sądziłem, że ktoś o tym wie. Nie powiedziałem rodzicom, bo byłoby im przykro - wspomina.*

* Fragment książki "Teraz jesteście Niemcami", która ukazała się nakładem Wydawnictwa M.

ZAPRASZAMY NA PIERWSZĄ MIĘDZYNARODOWĄ KONFERENCJĘ NAUKOWĄ, POŚWIĘCONĄ RABUNKOWI I GERMANIZACJI POLSKICH DZIECI W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ

21-22 LISTOPADA, UNIWERSYTET PEDAGOGICZNY W KRAKOWIE

Organizatorami konferencji są Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń Uniwersytetu Pedagogicznego oraz Instytut Pamięci Narodowej.


INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy