Reklama

Barbara Paciorkiewicz. „Babcia dostała wezwanie z Jugendamtu”

Luty 1942 r. Babcia Basi dostaje wezwanie z Jugendamtu, aby stawić się z 4-letnią wnuczką. Cel: przeprowadzenie badań. Basia już nie wraca. Trzeba zrobić kolejne. Dziewczynka jest blondynką, półsierotą i nie mieszka u rodziców. Łatwy cel dla szukających „rasowych” dzieci Niemców.

"Nikt nie wie dokładnie, co działo się z Barbarą po tym, jak odebrano ją babci. Ona sama niczego nie pamięta. Najwcześniejsze wspomnienia ma z jesieni 1942 roku" - pisze w swojej książce "Dzieci Hitlera" Dorothee Schmitz-Koester.

Dziewczynka przeszła pomyślnie badania i trafiła do domu dziecka. Gdy babci udało się ją zobaczyć przez płot i zadać pytanie, Basia odpowiedziała już na nie po niemiecku. Później dziewczynka zniknęła.

Z dokumentacji wynika, że 27 maja 1942 roku trafiła do zakładu w Bruckau (Bruczkowie). W tym czasie zmieniono jej nazwisko i prawdopodobnie zrobiono serię zdjęć i nadano numer 397, który pamięta do dziś.

Reklama

Po pobycie w Bruczkowie została przewieziona do ośrodka Lebensbornu w Bad Polzin (Połczyn Zdrój).

"Od pobytu w tym ośrodku zaczynają się jej wspomnienia. Pamięta, że przebywała z innymi dziećmi, które ani się nie śmiały, ani ze sobą nie rozmawiały - bo i jak? Po polsku nie było im wolno, a po niemiecku (jeszcze) nie umiały. Barbara pamięta też strach, pamięta, jak bali się bicia, gdy któreś znów zmoczyło łóżko, a także zastrzyków. Zastrzyki miały wymazać pamięć - tak sądzą niektórzy świadkowie tamtych czasów" - pisze Dorothee Schmitz-Koester.

W lipcu 1942 roku zainteresowane adopcją po utracie własnego dziecka niemieckie małżeństwo otrzymało list od pracownicy centrali Lebensbornu w Monachium:

"Otrzymałam wiadomość od Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa w Litzmannstadt, że zakończono już wstępne czynności w kwestii przekazania dzieci Lebensbornwi, tak iż można się spodziewać wysłania pierwszych dzieci do naszego domu Bad Polzin. Jeśli wśród tych dzieci znalazłaby się dziewuszka, która odpowiada życzeniom Państwa co do wieku i wyglądu, naturalnie z chęcią przydzielę Państwu to dziecko".

20 września 1942 roku zjawił się nauczyciel z Lemgo i zabrał Basię.

***

To tylko część historii pani Barbary Paciorkiewicz. Już 21-22 listopada w Krakowie pani Paciorkiewicz będzie gościem międzynarodowej konferencji naukowej poświęconej rabunkowi i germanizacji dzieci.

O procederze uprowadzania dzieci "rasowo wartościowych w czasie II wojny światowej rozmawiać będą świadkowie historii, polscy i niemieccy historycy, badacze, archiwiści i dziennikarze.

Zapraszamy do udziału w konferencji.

Poniżej publikujemy szczegółowy program konferencji:

INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama