Prezydent Andrzej Duda przyjął w miniony piątek dymisję rządu Beaty Szydło; w poniedziałek powołał na nowego premiera Mateusza Morawieckiego, a wraz z nim składu jego rządu. Była premier została jednym z trojga - obok Piotra Glińskiego i Jarosława Gowina - jego zastępców; na swych stanowiskach pozostali wszyscy dotychczasowi ministrowie. Morawiecki objął też funkcje szefa resortów: rozwoju i finansów. Na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-katarzyna-lubnauer,gsbi,1574" title="Lubnauer" target="_blank">Lubnauer</a> powiedziała, że zmiana premiera ma służyć odcięciu się PiS od dwóch lat "podłej zmiany w Polsce". "Podłej zmiany niszczenia prawa, niszczenia inwestycji, niszczenia edukacji, zdrowia. Dwóch lat, które zapiszą się na długo w pamięci Polaków jako czas dzielenia ich na gorszy i lepszy sort" - podkreśliła posłanka. Według niej ta zmiana się nie uda, ponieważ Mateusz Morawiecki od dwóch lat był wicepremierem i ministrem rozwoju i finansów w rządzie premier Beaty Szydło. "W związku z tym realnie rzecz biorąc nic sią nie zmienia" - zaznaczyła Lubnauer. W jej ocenie to, że Mateusz Morawiecki nie dokonał żadnych zmian w składzie rządu świadczy o jego "niemocy". "Można powiedzieć, że premier Mateusz Morawiecki skończył swoją misję zanim ją jeszcze zaczął" - podkreśliła szefowa Nowoczesnej. Zdaniem Lubnauer potrzebujemy premiera, który będzie dobrym gospodarzem, który będzie zmieniał polską gospodarkę. "Człowieka, który będzie stawiał na rozwój" - dodała. "Ten rząd nic nie zmieni, ten rząd jest rządem, którego nie możemy w żaden sposób poprzeć. Natomiast zapowiadamy, że za dwa lata stworzymy nasz rząd, który będzie rządem mądrej zmiany" - oświadczyła Lubnauer.