Ukraina prezentuje kolejne dowody na obecność rosyjskich żołnierzy na terenie kraju
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zaprezentowała kolejne dowody obecności rosyjskich żołnierzy na terytorium tego państwa. Chodzi, między innymi, o ujętego kolejnego kadrowego oficera rosyjskiej armii, majora Władimira Starkowa. Rosjanina oskarżono o terroryzm.
Mężczyznę zatrzymano w zeszłym tygodniu w obwodzie donieckim na jednym z posterunków. Kierował on ciężarówką wiozącą amunicję, ponad 150 skrzyń, między innymi, z pociskami dla granatników.
Szef SBU Wasyl Hrycak powiedział dziennikarzom, że 37-letni Władimir Starkow z obwodu kirowskiego natychmiast przyznał się, że jest oficerem służby czynnej w rosyjskich siłach zbrojnych. Teraz opublikowano nagranie przesłuchania, na którym przyznał się, że służy w Nowoczerkassku w obwodzie rostowskim, przy granicy z Ukrainą.
Jurij Tandit ze Służby Bezpieczeństwa poinformował, że w czasie przesłuchania zatrzymany powiedział, że rosyjscy wojskowi otrzymują potrójną zapłatę za służbę w Zagłębiu Donieckim, odbierane są im za to wszelkie dokumenty. Władimir Starkow miał też przyznać, że na wschodzie jest około 2 tysięcy rosyjskich - tak zwanych - doradców.
Wojskowi trafiają na Ukrainę przez niekontrolowany odcinek granicy, obecnie jest to ponad 400 kilometrów. Najczęściej są przewożeni w nocy. W maju Ukraińcy zatrzymali dwóch funkcjonariuszy rosyjskiego wywiadu wojskowego, Aleksandra Aleksandrowa i Jewgienija Jerfiejewa.
Kijów niewątpliwie wykorzysta tę sprawę do podbudowania oskarżeń pod adresem Moskwy o to, że wciąż angażuje się w trwający od 15 miesięcy konflikt i podkopuje porozumienia wypracowane w lutym w stolicy Białorusi Mińsku - pisze agencja Reutera.