Kilkuset młodych mężczyzn w sportowych strojach wypełniło przed południem park Maryński w centrum Kijowa. Wchodzili i wychodzili z Centralnego Budynku Oficerów Zbrojnych Sił Ukrainy. Byli agresywnie nastawieni do dziennikarzy - dwóch z niezależnej telewizji internetowej zostało pobitych, a wóz transmisyjny informacyjnego Kanału Piątego został obrzucony kamieniami. Mężczyźni byli widziani także na demonstracji Partii Regionów. W czasie niedzielnej manifestacji ochraniali siedzibę rządu. Według przebywającego w Kijowie dziennikarza tygodnika "Newsweek" Michała Kacewicza, wykorzystywanie przez władze chuliganów świadczy o słabości ukraińskiego państwa: "To jest niewyobrażalne, aby w państwie europejskim, jak lubi podkreślać prezydent Janukowycz władza wysługiwała się bandytami i "dresiarzami" do ochrony porządku publicznego" - podkreślił rozmówca Polskiego Radia. Na wiosnę, w czasie demonstracji opozycji, "dresiarze" na usługach rządzącej Partii Regionów sprowokowali nacjonalistów ze Swobody. Chuligani pobili także dwoje dziennikarzy. Szczególnie agresywnie zachowywał się jeden z dresiarzy Wadym Tituszko. Od tego czasu tego rodzaju chuliganów określa się na Ukrainie mianem "tituszków". Piotr Pogorzelski /Kijów