Reklama

Przy ciele jednego z zamachowców znaleziono syryjski paszport

​Przy ciele jednego z zamachowców-samobójców, który przeprowadził atak bombowy niedaleko stadionu Stade de France, znaleziono syryjski paszport - poinformowała agencja Associated Press powołując się na anonimowe źródła we francuskiej policji. Z najnowszego bilansu wynika, że w krwawych zamachach w Paryżu zginęło w sumie 127 osób. Odpowiedzialność za nie wzięli na siebie dżihadyści.

AP przypomina, że do tej pory oficjalnie nie ujawniono narodowości i danych osobowych zamachowców. Informację o znalezieniu przy ciele jednego z zamachowców syryjskiego paszportu potwierdza także agencja Reutera.

Według informacji policji z soboty rano w atakach w rejonie stadionu piłkarskiego zginęło pięć osób, w tym trzech napastników. Dziewięć osób jest w stanie krytycznym, a kilkadziesiąt rannych. Kiedy doszło do zamachów na Stade de France, na stadionie odbywał się towarzyski mecz piłkarski między Francją a Niemcami. Ze względów bezpieczeństwa drużyna gości spędziła noc na stadionie.

Reklama

Dzihadyści przyznali się do winy

Dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS) opublikowali oficjalne oświadczenie, w którym wzięli na siebie odpowiedzialność za piątkowe zamachy w Paryżu. W dokumencie podkreślono, że ataki zostały dokładnie zaplanowane.

W oświadczeniu dżihadyści ostrzegają, że Francja pozostanie jednym z ich głównych celów do momentu, aż jej władze nie zrezygnują z dotychczasowej polityki.

Wcześniej tego dnia odpowiedzialnością za ataki w Paryżu obarczył IS prezydent Francji Francois Hollande.


AP przypomniało także, że Francja podjęła wcześniej decyzję o przywróceniu kontroli granicznych. Służby celne mają dokładnie sprawdzać ludzi, samochody, pociągi, statki i samoloty - podkreśliła przedstawicielka celników Melanie Lacuire.

W związku z zamachami w Paryżu Niemcy zaoferowały Francji pomoc swoich jednostek antyterrorystycznych. Szef MSW Niemiec Thomas des Maiziere podkreślił w sobotnim oświadczeniu, że jest w stałym kontakcie ze swym odpowiednikiem w Paryżu. Jego rzecznik Tobias Plate powiedział, że de Maiziere "zaoferował pełne wsparcie, w tym wysłanie specjalnych jednostek takich jak GSG9."

GSG9 to niemiecka jednostka antyterrorystyczna utworzona po atakach na sportowców podczas olimpiady w Monachium w 1972 roku.

Na zamachy w Paryżu zareagowali przywódcy wielu państw. Piątkowe akty terroru potępił m.in. Watykan, USA, Turcja, Iran, Arabia Saudyjska, Białoruś, Rosja i Polska.

"Zaczęli ślepo strzelać do tłumu"

W sali Bataclan, przed koncertem kalifornijskiej grupy rockowej Eagles of Death Metal doszło do strzelaniny. Jak mówili świadkowie, kilku napastników wtargnęło do sali z "bronią typu kałasznikow i zaczęło ślepo strzelać do tłumu", krzycząc "Allah Akbar" (arab. "Bóg jest wielki"). Z informacji świadków wynika, że napastnicy dokonali tam rzezi ok. setki zakładników, strzelając do ludzi leżących do ziemi. Zakładników przetrzymywano wcześniej ok. trzech godzin.

Z kolei inny świadek słyszał, jak terroryści mówili do zakładników, że winnym zamachów jest francuski prezydent Francois Hollande, który podjął decyzję o interwencji francuskich sił w Syrii.

Siły bezpieczeństwa przeprowadziły szturm na Bataclan, w wyniku którego zginęło czterech terrorystów, w tym trzech - detonując pasy z ładunkami wybuchowymi. Amerykańskie władze podały natomiast, że członkowie zespołu są bezpieczni.

Zdaniem prokuratury w całym mieście przeprowadzono jednocześnie co najmniej sześć zamachów. Wiadomo, że w okolicach Stade de France, gdzie doszło do trzech eksplozji, zginęły co najmniej cztery osoby, w tym trzech terrorystów. Co najmniej jeden z tych ataków przeprowadził zamachowiec samobójca, detonując ładunki przytwierdzone do pasa.

Na stadionie w piątek wieczorem rozegrano mecz towarzyski Francja-Niemcy. Prezydent Francois Hollande, który był na trybunach wraz z 80 tys. widzów, został przed jego końcem ewakuowany; mecz zakończył się wygraną Francji, wszystkich widzów udało się w spokoju ewakuować.

Do kolejnych czterech ataków doszło w barach oraz na ulicach X i XI dzielnicy Paryża. W tych strzelaninach zginęło w sumie co najmniej 38 osób.

Ogłoszno stan wyjątkowy

Bilans ofiar nie jest ostateczny, prokuratura podała, że w sumie w serii zamachów zginęło co najmniej 127 osób. Prefekt paryskiej policji powiedział, że wszyscy zamachowcy prawdopodobnie zginęli. Według najnowszych informacji ujawnionych przez prokuraturę zginęło 8 zamachowców, w tym siedmiu w wyniku samobójczych detonacji ładunków wybuchowych.

W związku z tragicznymi wydarzeniami prezydent Hollande ogłosił stan wyjątkowy na kontynentalnym terytorium kraju i na Korsyce oraz podjął decyzję o wznowieniu kontroli granicznych. Powołano specjalny sztab kryzysowy; prezydent, który udał się na miejsce tragedii w klubie Bataclan, nazwał ataki "okropnością i barbarzyństwem" oraz zapowiedział "bezlitosną walkę" z terrorystami. Wezwał także Francuzów do jedności w obliczu tragedii.

Zgodnie z francuskim prawem stan wyjątkowy można zarządzić w razie "bezpośredniego zagrożenia w następstwie poważnego złamania prawa albo zakłócenia porządku publicznego".

W rozmowie telefonicznej Hollande i prezydent USA Barack Obama ustalili,

Na ulicach panował chaos i przerażenie

Agencje relacjonują, że na ulicach Paryża w okolicach zamachów panował chaos i przerażenie. Mieszkańcom zalecono unikanie wychodzenia z domu. Zawieszono kursowanie kilku linii metra.

Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego potępiła zamachy, nazywając je "odrażającymi i nikczemnymi". Rada wezwała muzułmanów we Francji do modlitwy, "aby Francja mogła stawić czoła temu straszliwemu doświadczeniu w spokoju i godności".

Francuskie MSZ podało, że mimo serii skoordynowanych zamachów ruch lotniczy i kolejowy we Francji odbywa się normalnie. Sąsiednia Belgia wprowadziła kontrole graniczne w ruchu drogowym, kolejowym i lotniczym z Francją. Rzecznik rządu podkreślił, że Belgia nie zamyka swoich granic, a jedynie wprowadza kontrole osób przybywających z Francji.




PAP

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy