Francuska prokuratura: 129 ofiar, 352 osoby ranne
Jak poinformowała paryska prokuratura liczba ofiar zamachów w Paryżu wzrosła do 129 osób. - Mamy do czynienia z koordynacją trzech zespołów terrorystów, którzy są sprawcami tego barbarzyństwa - powiedział prokurator Francois Molins podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
Molins zaznaczył, że 99 osób, które zostały ranne podczas zamachów, jest w stanie krytycznym. Zastrzegł, że bilans ofiar i poszkodowanych w zamachach jest "niestety prowizoryczny i może wzrosnąć".
Prokurator potwierdził, że jeden ze zidentyfikowanych zamachowców był już notowany. To Francuz urodzony w 1985 roku, który słynął ze swoich ekstremistycznych skłonności. Kolejnym napastnikiem może być także mężczyzna urodzony w 1990 roku, przy którego ciele znaleziono syryjski paszport. Wcześniej greckie władze informowały, że mężczyzna ten przebywał w październiku na wyspie Leros, gdzie został zarejestrowany jako uchodźca.
Potwierdził również, że przy jednym z trzech zamachowców samobójców w okolicy stadionu Stade de France "odnaleziono syryjski paszport na nazwisko osobnika urodzonego we wrześniu 1990 roku w Syrii". Człowiek ten nie był znany francuskiemu wywiadowi.
Molins poinformował także, że terroryści wykorzystywali karabiny typu kałasznikow i mieli ze sobą materiały wybuchowe (pasy szahida - red.) skonstruowane tą samą metodą. Napastników było siedmiu, a nie ośmiu jak informowano wcześniej. "Sześciu z nich wysadziło się w powietrze" - powiedział Francois Molins.
Prokurator relacjonował, że pierwsze ofiary odnotowano o godzinie 21:20, gdy doszło do wybuchu w pobliżu Stade de France. Kolejny atak przeprowadzono w kawiarni, gdzie napastnicy przyjechali samochodem marki fiat, a po wejściu do środka lokalu, otworzyli ogień. Dwadzieścia minut po pierwszym ataku napastnicy weszli także do sali koncertowej Bataclan i otworzyli ogień strzelając na oślep w tłum. Molins powiedział, że 89 osób zginęło na miejscu. W czasie ataku na Bataclan zamachowcy rozmawiali o sytuacji w Syrii i Iraku.
- Musimy dowiedzieć się, kim są ci ludzie, jakich mieli wspólników, kto zlecił to barbarzyństwo, skąd pochodzą zamachowcy, i w jaki sposób ich działania zostały sfinansowane - podsumował Molins dodając, że śledztwo, które trwa będzie miało wiele wątków.
W związku z tragicznymi wydarzeniami prezydent Hollande ogłosił stan wyjątkowy na kontynentalnym terytorium kraju i na Korsyce oraz podjął decyzję o wznowieniu kontroli granicznych. Powołano specjalny sztab kryzysowy; prezydent, który udał się na miejsce tragedii w klubie Bataclan, nazwał ataki "okropnością i barbarzyństwem" oraz zapowiedział "bezlitosną walkę" z terrorystami. Wezwał także Francuzów do jedności w obliczu tragedii.
Zgodnie z francuskim prawem stan wyjątkowy można zarządzić w razie "bezpośredniego zagrożenia w następstwie poważnego złamania prawa albo zakłócenia porządku publicznego".
KK