Zamach w Tunezji: Napastnicy strzelali na plaży
Uzbrojeni napastnicy zamordowali co najmniej 27 osób, głównie turystów z dwóch tunezyjskich hoteli. Nie wiadomo, czy wśród ofiar byli Polacy. Jak wynika z najnowszych informacji, jeden z napastników został zabity na miejscu, drugiemu udało się zbiec.
Do zdarzenia doszło w kurorcie Susa. Zaatakowani zostali przebywający na plaży turyści z dwóch hoteli Soviva i Imperial Marhaba. Gdy rozległy się strzały, na plaży wybuchła panika. Setki turystów zaczęły uciekać w popłochu.
- Trwa operacja służb specjalnych w dwóch hotelach. Zabitych może być więcej - powiedział rzecznik MSW Mohamed Ali Arouina antenie radia Mosaiqu. Poinformował również, że służby bezpieczeństwa zareagowały natychmiast zabijając jednego z napastników. Drugiemu udało się zbiec.
Lokalna telewizja podała, że zamachowcy otworzyli ogień na plaży.
- To był młody mężczyzna ubrany w szorty, jakby sam był turystą. Miał jednak ze sobą kałasznikowa. Zaczął strzelać do turystów i do Tunezyjczyków na plaży - tak jednego z zamachowców opisuje w rozmowie z agencją Reutera pracownik hotelu.
Wcześniej w mediach pojawiają się sprzeczne informacje na temat napastników: według niektórych doniesień miało być ich nawet trzech.
Turyści barykadują się w pokojach
Brytyjski turysta Gary Pine opowiedział telewizji Sky News o "masowej ucieczce" z plaży, kiedy padły strzały. Gościom w jego hotelu powiedziano najpierw, żeby pozamykali się w pokojach. Później poproszono ich o przejście do lobby. Inni naoczni świadkowie mówią o panice na plaży.
Wśród wypoczywających tam obcokrajowców zapanowało ogólne przerażenie. Turyści w obawie przed następnymi atakami barykadują się w pokojach hotelowych.