Podsumowując w czwartek swoją kampanię wyborczą Lewandowski zaznaczył, że w jej trakcie odbywały się merytoryczne spotkania, a komitet KWW Lewica "nie musiał skupiać się na działalności happeningowej, żeby przykuć uwagę wyborców". Lewandowski podkreślił na konferencji prasowej, że w Poznaniu, szczególnie w trakcie tej kampanii, "widzimy bardzo mocną polaryzację sceny politycznej między PiS a Platformą". "Widzimy bardzo głęboko wykopane rowy, przeogromny ładunek negatywny i krytykę innych sił politycznych na tym rynku lokalnym. Do tej pory na tak dużą skalę nigdy nie miało to miejsca" - dodał. Lewandowski zaapelował do mieszkańców Poznania, by zdali sobie sprawę z tego, że "Prawo i Sprawiedliwość w Poznaniu z całą pewnością nie ma szans na to, żeby prezydentem miasta został ich przedstawiciel". "Nie ma takiego zagrożenia i dobrze żebyśmy mieli tego świadomość. Nie ma też najmniejszego zagrożenia, że właśnie ta partia, PiS, będzie miała w radzie miasta bezwzględną większość, a więc będzie mogła realnie wpływać na zarządzania miastem" - dodał. Lewandowski przekonywał, że jeśli Poznań "nie jest zagrożony rządami Prawa i Sprawiedliwości", to w tych wyborach poznaniacy nie muszą wcale głosować na PO. "Poznaniacy mogą dokonać pozytywnego wyboru. Nie musicie państwo głosować na kogoś, kto broni Poznania przed PiS-em, ponieważ Poznaniowi ze strony PiS-u nic nie grozi. Dlatego też zachęcam do wyboru tej opcji, którą poznaniacy pokochali w ostatnich latach, a pokochali te zmiany związane z otwartością Poznania - które wprowadziła lewica" - powiedział. Lewandowski podkreślił, że to lewica wprowadziła w Poznaniu i dbała m.in. o otwartość światopoglądową, o kwestie społeczne, jak dopłaty do żłobków, większe środki na oświatę, przedszkola. "Tego przed czasem, w którym lewica współrządziła Poznaniem - z całą pewnością nie było, a przecież Platforma Obywatelska także wtedy zarządzała miastem. Jeśli nie będzie lewicy, nie będzie silnej lewicy i prezydenta z tego obozu, to z całą pewnością tych zmian, które spodobały się poznaniakom także nie będzie" - wskazał. Kandydat na prezydenta Poznania powiedział, że nadchodzące wybory rozstrzygną się w Poznaniu pomiędzy trzema siłami politycznymi: między Koalicja Obywatelską, Prawem i Sprawiedliwością, oraz lewicą. "Apeluję więc do wszystkich osób, które myślą podobnie do nas, w sposób progresywny - nie marnujcie swojego głosu. Przekażcie ten głos lewicy, wesprzyjcie lewicę, a te progresywne, ambitne, ważne dla mieszkańców, z punktu widzenia społecznego, programy będą realizowane" - podkreślił Lewandowski. Zaznaczył również, że ordynacja w wyborach samorządowych jest tak skonstruowana, że "ten głos, który pójdzie na komitet, który ma szansę zdobyć 1-3 proc. będzie niestety głosem straconym". "Ubolewamy nad tym, ale to nie my piszemy ordynację wyborczą, w związku z tym trzeba takim pragmatyzmem w tej kampanii się kierować" - powiedział Lewandowski. W wyścigu o fotel prezydenta Poznania Tomasz Lewandowski zmierzy się z popieranym przez Zjednoczoną Prawicę wydawcą Tadeuszem Zyskiem i ubiegającym się o reelekcję prezydentem Jackiem Jaśkowiakiem (kandydat PO i Nowoczesnej). Jako niezależny kandydat, z poparciem b. prezydenta Ryszarda Grobelnego, wystartuje prawnik Jarosław Pucek. W wyborach wystartuje też prezes Stowarzyszenia Prawo do Miasta Dorota Bonk-Hammermeister, działacz osiedlowy Wojciech Bratkowski z komitetu "Poznań Od Nowa Inicjatywa Społeczna", oraz doradca podatkowy i mediator sądowy Przemysław Jakub Hinc, popierany przez Stowarzyszenie na rzecz nowej Konstytucji Kukiz`15. Z sondażu przeprowadzonego w ub. tygodniu przez Instytut Badań Samorządowych na zlecenie radiozet.pl i lokalnapolityka.pl wynika, że Tomasz Lewandowski (KWW Lewica) może liczyć na poparcie 2,41 proc. Według tego sondażu, starcie o fotel prezydenta Poznania może się zakończyć już w I turze. Ubiegającego się o reelekcję prezydenta Jacka Jaśkowiaka wskazało 52,77 proc. respondentów. Drugie miejsce, z poparciem 16,55 proc. zajął Tadeusz Zysk. Opublikowany w poniedziałek sondaż KANTAR Millward Brown, przeprowadzony na zlecenie "Gazety Wyborczej", również daje zwycięstwo Jaśkowiakowi. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze urzędujący prezydent może liczyć na znacznie większe poparcie niż jego kontrkandydaci. Według sondażu w pierwszej turze na Jaśkowiaka zagłosowałoby 48 proc. wyborców. Kolejne miejsca zajęli Tadeusz Zysk (19 proc.), Tomasz Lewandowski (8 proc.), Jarosław Pucek (5 proc.), Dorota Bonk-Hammermeister (2 proc.), Przemysław Hinc (1 proc.) i Wojciech Bratkowski (0 proc.). Gdyby Lewandowski znalazł się z Jaśkowiakiem w drugiej turze wyborów, według sondażu KANTAR Millward Brown, zdobyłby 24 proc. głosów, natomiast Jaśkowiak - 65 proc. --