Reklama

Kolejne problemy Nowoczesnej? Dolnośląskie struktury wycofały poparcie dla Jarosa

Zarząd regionu dolnośląskiego Nowoczesnej cofnął Michałowi Jarosowi rekomendację do kandydowania w wyborach na prezydenta Wrocławia - powiedział w poniedziałek szef dolnośląskich struktur partii Tadeusz Grabarek.

Region chce zawiązać koalicję ze środowiskiem obecnego prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza i SLD, której wspólnym kandydatem na prezydenta Wrocławia miałby zostać Jacek Sutryk. Władze krajowe Nowoczesnej mają zająć się sprawą w najbliższym czasie.

Michał Jaros rekomendację Nowoczesnej do startu w wyborach na prezydenta Wrocławia otrzymał w marcu. W ostatnich tygodniach pojawiły się spekulacje, że Nowoczesna rozważa jednak zmianę kandydata i zamiast Jarosa poprze Jacka Sutryka, dyrektora Departamentu Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego Wrocławia, który ma być kandydatem wspieranym przez obecnego prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza.

Reklama

W poniedziałek wieczorem o kwestii przeniesienia poparcia rozmawiał zarząd regionu dolnośląskiego Nowoczesnej. Przewodniczący struktur i członek zarządu krajowego Nowoczesnej Tadeusz Grabarek powiedział, że zarząd regionu podjął jednogłośnie uchwałę wyrażającą zgodę na zawarcie porozumienia koalicyjnego przez Nowoczesną ze środowiskiem prezydenta Dutkiewicza i SLD.

Elementem porozumienia jest to, że wszystkie środowiska zawierające koalicję mają wycofać swoich dotychczasowych kandydatów i poprzeć wspólnego kandydata Jacka Sutryka. "Zarząd tym samym cofnął rekomendację do kandydowania na to stanowisko Michałowi Jarosowi" - oświadczył Grabarek.

Nieoficjalnie: Decyzja konsultowana z Lubnauer

Uchwała zarządu regionu dolnośląskiego trafi teraz do zarządu krajowego Nowoczesnej, który podejmie ostateczną decyzję ws. zawarcia koalicji. Jak mówił Grabarek, najbliższe posiedzenie zarządu odbędzie się we wtorek. "To jeszcze nie jest przesądzone, ale mam nadzieję, że zarząd krajowy zrozumie potrzebę Wrocławia i że wobec tego, kogo wystawiła PO we Wrocławiu (kandydatem PO jest Kazimierz M. Ujazdowski), nie możemy zrobić nic innego" - powiedział.

"Czekamy teraz, co nasz kandydat zrobi, czy włączy się w ten projekt i zechce zostać wiceprezydentem Wrocławia, czy też pójdzie swoją własną polityczną drogą. Tego nie wiem" - dodał.

Sam Michał Jaros o decyzji zarządu regionu dowiedział się w rozmowie z PAP i nie chciał jej komentować. Zapowiedział, że do sprawy odniesie się we wtorek o godz. 10 na konferencji prasowej we Wrocławiu.

W ubiegłą środę Jaros - odnosząc się do spekulacji dot. możliwości cofnięcia mu poparcia - zadeklarował w rozmowie z portalem Onet, że "jest i będzie kandydatem na prezydenta Wrocławia bez względu na polityczne rozmowy i wyborcze koalicje".

Jak dowiedziała się PAP nieoficjalnie w zarządzie dolnośląskiej Nowoczesnej, decyzja, która zapadła na poniedziałkowym posiedzeniu była konsultowana z przewodniczącą partii Katarzyną Lubnauer, z którą Grabarek rozmawiał również bezpośrednio przed posiedzeniem.

Szefowa Nowoczesnej pytana przez PAP o decyzję ws. cofnięcia rekomendacji Jarosowi podkreśliła, że wciąż nie ma decyzji zarządu krajowego w tej sprawie. Zapowiedziała, że zarząd zajmie się kwestią kandydata w wyborach prezydenckich we Wrocławiu w najbliższym czasie. "Naszym kandydatem w dalszym ciągu jest Michał Jaros" - powiedziała Lubanuer.

Jeden z polityków dolnośląskiej Nowoczesnej mówił PAP, że partia szukała "odpowiedzialnego porozumienia, które da możliwie największą szansę na to, żeby zabezpieczyć Wrocław przed kandydatką PiS Mirosławą Stachowiak-Różecką i kandydatem, który w przeszłości był w PiS, obecnie kandydatem PO - Kazimierzem Michałem Ujazdowskim".

Jak uzasadniał rozmówca PAP, decyzja o cofnięciu poparcia Jarosowi nie jest spowodowana osobistymi przesłankami, a dotyczy ona sytuacji politycznej.

"Sytuacja polityczna się po prostu zmieniła. Gdyby Nowoczesna miała olbrzymią przewagę nad PiS w sondażach, gdybyśmy mieli zebranych chętnych koalicjantów na lewo i prawo, pewnie szanse na to, żeby Michał Jaros wygrał te wybory byłyby większe. Dzisiaj te wybory będą zależały od dużej polityki, dlatego zarząd regionu ku takiej decyzji się skłania" - uzasadniał rozmówca PAP.

PAP

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy