“W poprzednich wyborach, m.in. do Parlamentu Europejskiego głośno było o tym, że na listach wyborczych partie wystawiały kilku Ziobrów, Kwaśniewskich czy Kaczyńskich. Nie byli to znani politycy, ale przypadkowe osoby. Mniej zorientowani wyborcy myśleli, że głosują na znaną postać, tymczasem popierali osobę anonimową. Teraz PO w akcie desperacji stosuje ten sam chwyt w <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-wybory-samorzadowe-2024" title="wyborach samorządowych" target="_blank">wyborach samorządowych</a>. Partia liczy na to, że jej wynik poprawi kandydat o nazwisku Majchrowski, który startuje w okręgu nr 1. W okręgu nr 2 obejmującym dzielnicę II Grzegórzki i Dzielnicę III Prądnik Czerwony, na piątym miejscu Platforma zdecydowała się wystawić kandydata o nazwisku Grzegorz Stawowy. Bardziej rozpoznawalny w Krakowie polityk o tym nazwiku to szef klubu radnych PO w Radzie Miasta Krakowa" - pisze “Dziennik Polski". Co ciekawe, wyborczy “sobowtór" prezydenta Krakowa, czyli kandydat na radnego Norbert <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-majchrowski,gsbi,2063" title="Jacek Majchrowski" target="_blank">Jacek Majchrowski</a> nie widzi w triku zastosowanym przez PO z jego udziałem niczego niewłaściwego. "Nie zastanawiałem się nad tym, czy ludzie pomylą mnie z prezydentem miasta" - mówi w rozmowie z “Dziennikiem Polski". "Jeżeli ktoś oddaje głos w wyborach, to powinien najpierw sprawdzić, kogo popiera, to nie jest totolotek" - dodaje.