Donald Trump pokonał w wyścigu o fotel prezydenta Kamalę Harris. Choć nie przeliczono jeszcze głosów ze wszystkich stanów, zdobył on wymagane minimum głosów elektorskich, aby móc nazwać go niekwestionowanym zwycięzcą. Kandydat republikanów odbierał gratulacje z całego świata, wśród nich m.in. te zawarte we wpisach polskich przywódców - Donalda Tuska oraz Andrzeja Dudy. Trump w najnowszym wywiadzie telefonicznym z NBC News oszacował, że poza tym był na łączu z ok. 70 przywódcami z całego świata. Wśród nich wymienił liderów krajów zaangażowanych w wojnę - premiera Izraela Binjamina Netanjahu oraz prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Donald Trump wygrał wybory. Zamierza porozmawiać z Władimirem Putinem Dodał, że nie rozmawiał jeszcze z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, ale podkreślił, że "wydaje mu się, że porozmawiają". To znaczące w kontekście słów, które padły jeszcze w trakcie kampanii - Trump obiecał, że wynegocjuje porozumienie, "które będzie korzystne dla obu stron", mając na myśli Moskwę i Kijów. Prezydent elekt wspomniał także o swoich rozmowach telefonicznych z Kamalą Harris i Joe Bidenem, którzy zapewniali go o pokojowym przekazaniu władzy. - Były to bardzo miłe rozmowy, pełne obustronnego szacunku - powiedział Trump. Dodał, że Harris wspomniała, że chce, by "przejęcie nastąpiło możliwie jak najmniej problematycznie, z czym oczywiście się zgodził". Podkreślił, że propozycja Bidena o spotkaniu została przez niego dobrze przyjęta i zamierza zobaczyć się z nim "wkrótce" na wspólnym lunchu. Podkreślił przy tym, że uważa swoje miażdżące zwycięstwo nad wiceprezydent za element misji "przywrócenia krajowi zdrowego rozsądku". Wybory w USA. Trump zacznie od granicy W trakcie telefonicznego wywiadu z amerykańską telewizją poruszono również wątki istotne z perspektywy mieszkańców jego kraju. Dodał, że jednym z jego priorytetów po zaprzysiężeniu w styczniu będzie uczynienie granicy "silną i potężną". Zapytany o obietnicę wyborczą dotyczącą masowych deportacji, Trump powiedział, że jego administracja "nie będzie miała innego wyboru", jak tylko ją zrealizować. - Jednocześnie chcemy, aby ludzie przyjeżdżali do naszego kraju. I wiecie, nie jestem kimś, kto mówi: 'Nie, nie możecie wjechać' - dodał, sugerując, że niechęć tyczy się wyłącznie nielegalnych migracji. Podkreślił, że uważa, że to właśnie obietnica dotycząca deportacji sprawiła, że wygrał wybory. - (Mieszkańcy przygranicznych terenów - red.) chcą, by wykorzystywać granice i lubią przyjezdnych, jednak chcą, by byli to ludzie przybywający z miłością do naszego kraju. Muszą przyjeżdżać legalnie - podsumował. Źródło: NBC News ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!