W poniedziałek rozpoczęła się konwencja Partii Demokratycznej, podczas której wiceprezydent Kamala Harris ma zostać oficjalnie ogłoszona kandydatką na prezydenta USA. Uwagę Amerykanów postanowili wykorzystać propalestyńscy aktywiści w ramach inicjatywy "March on the DNC", którzy tłumnie zgromadzili się w parku przed konwencyjną areną w Chicago i wzięli udział w długim na kilometr marszu. W pochodzie uczestniczyło ponad 200 grup działających na rzecz różnych spraw, od praw reprodukcyjnych po sprawiedliwość rasową. Wiele osób przybyło z palestyńskich i arabskich społeczności w Illinois i sąsiednich stanach, jak powiedzieli organizatorzy w zeszłym tygodniu. Konwencja demokratów w Chicago. Tysiące demonstrantów domaga się działania Głównym postulatem protestujących jest nałożenie embarga na sprzedaż broni Izraelowi. Demonstranci podkreślają, że popierają Kamalę Harris ze względu na to, że może ona pokonać Donalda Trumpa, ale nie oddadzą na nią swojego głosu z uwagi na wsparcie administracji Joe Bidena dla Izraela i braku osiągnięcia zawieszenia broni w Stefie Gazy. Organizatorzy konwencji biorą pod uwagę możliwość zakłóceń w związku z protestami. Sami demonstranci podkreślają jednak, że nie spodziewają się zamieszek. Rzecznik "March on DNC" Hatem Abudayyeh zapewnił, że grupa dysponuje własnymi środkami bezpieczeństwa i mimo obecności licznych policjantów i funkcjonariuszy Secret Service wokół obszaru chronionego liczy na pokojowy protest. Kolejny duży protest zaplanowano na czwartek, kiedy Harris ma przyjąć nominację. Propalestyńscy aktywiści od miesięcy protestują przeciwko wsparciu wojskowemu i finansowemu administracji Bidena dla Izraela podczas jego wojny z Hamasem, która według urzędników zdrowia w Gazie zabiła ponad 40 tys. Palestyńczyków. Izrael rozpoczął ofensywę po ataku Hamasu 7 października, w którym według izraelskich danych zginęło 1 200 osób. Źródło: Reuters ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!