"W wyborach prezydenckich oddam swój głos na Kamalę Harris i Tima Walza" - oświadczyła kilka minut po zakończeniu debaty Kamali Harris i Donalda Trumpa gwiazda pop Taylor Swift. Przyznała, że do otwartej deklaracji w tej sprawie skłonił ją deepfake z jej wizerunkiem opublikowany na stronie Trumpa. Przeróbka komunikowała, że piosenkarka popiera jego kandydaturę. "Doprowadziło mnie to do wniosku, że muszę być bardzo transparentna w kwestii moich rzeczywistych planów wyborczych" - wskazała. "Zagłosuję na Kamalę Harris, ponieważ walczy o prawa i sprawy, które, moim zdaniem, potrzebują wojowniczki, aby je wspierać. Uważam, że jest utalentowaną liderką o stabilnej ręce i wierzę, że możemy osiągnąć znacznie więcej w tym kraju, jeśli będzie nami kierował spokój, a nie chaos" - napisała Swift. Informacja o poparciu gwiazdy stała się jedną z najważniejszych wiadomości wokół debaty. Napisało o tym wiele mediów, nie tylko tych zajmujących się kulturą czy rozrywką. Powodów, dla których deklaracja amerykańskiej piosenkarki jest tak ważna jest kilka. Debata Trump-Harris. Wybór Taylor Swift Chyba nie ma obecnie drugiej takiej gwiazdy muzyki popowej, której poparcie dla kandydata lub kandydatki na prezydenta znaczyłoby tak wiele. Taylor Swift, zdobywczyni 14 nagród Grammy, autorka płyt sprzedających się w milionach egzemplarzy, ma rzesze fanów i fanek na całym świecie. Jej karierę w mediach społecznościowych śledzi ponad 280 milionów osób. Przy okazji wpisu o debacie Swift zachęciła swoich obserwujących, aby samodzielnie ocenili postulaty każdego z kandydatów. Przypomniała też, że trzeba się zarejestrować, żeby oddać głos w Stanach Zjednoczonych. "Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, teraz jest doskonały moment, aby przeprowadzić własne badania na temat poruszanych kwestii i stanowisk, jakie kandydaci zajmują w sprawach, które są dla was najważniejsze. Jako wyborca, zawsze staram się oglądać i czytać wszystko, co mogę, o ich proponowanych politykach i planach dla tego kraju" - napisała. We wpisie podpisała się "bezdzietna kociara", odnosząc się do sposobu, w jaki nazwał ją republikański kandydat na wiceprezydenta J.D. Vance. Wybory prezydenckie w USA. Swifties do urn O sile popularności Swift mogli przekonać się na początku sierpnia mieszkańcy Warszawy. Gwiazda zagrała wówczas trzy wyprzedane koncerty na Stadionie Narodowym. W mieście pojawiły się grupy jej fanek i fanów, znane jako "swifties", zaś popularność tych wydarzeń podbiła ceny krótkoterminowego wynajmu mieszkań w okolicy. Taylor Swift bowiem to nie tylko śpiewane przez tłumy przeboje. Piosenkarka przez lata stała się idolką wielu (nie tylko młodych) osób, czarując ich swoim sposobem bycia i wizerunkiem "zwykłej" dziewczyny. To zapewne wypadkowa kilku czynników, jak choćby świetnej kampanii marketingowej. Nie ma jednak wątpliwości, że wybory Swift mogą stać się inspiracją dla jej fanów i fanek. Skalę popularności Taylor Swift pokazują także badania przeprowadzone w zeszłym roku przez firmę Morning Consult. Ok. 53 proc. dorosłych Amerykanów stwierdziło, że są fanami Swift, a 16 proc. określiło się jako "zagorzali" fani gwiazdy. Około 45 proc. zapalonych fanów to millenialsi, czyli osoby w wieku od 27 do 42 lat - pisał w marcu 2023 r. "Forbes". Poparcie Swift może wpłynąć na decyzje młodych w sprawie zarejestrowania się do głosowania. Jak przytacza euronews.com, w 2018 r. serwis vote.org odnotował 65 000 nowych rejestracji wyborców w ciągu 24 godzin. Nastąpiło to po tym, jak Swift poparła dwóch demokratycznych kandydatów do Kongresu. We wrześniu ubiegłego roku piosenkarka opublikowała z kolei post zachęcający do zarejestrowania się do głosowania. Vote.org zgłosił wówczas 1,226 proc. wzrost uczestnictwa w ciągu godziny po opublikowaniu postu. Liczba zarejestrowanych 18-latków była wtedy ponad dwukrotnie wyższa niż w 2022 roku.W maju "Newsweek" zacytował sondaż wskazujący, że jedna trzecia wyborców poniżej 25. roku życia stwierdziła, że będzie bardziej skłonna głosować na kandydata popieranego przez Swift - czytamy na euronews.com. Oprócz tego Taylor Swift pochodzi z Pensylwanii, w której także ma wiele fanek i fanów. Stan ten należy do tzw. "swing states" (liczba demokratycznych i republikańskich wyborców jest tam podobna), jednych z kluczowych dla wyborów prezydenckich. Taylor Swift pod wrażeniem decyzji Kamali Harris Taylor Swift długo wstrzymywała się przez ogłoszeniem swojego poparcia w wyborach 2024, choć od dawna mówiło się, że wspiera demokratów. Być może sztab stojący za wizerunkiem Swift obawiał się o to, że opowiedzenie się za konkretną stroną zrazi do niej część fanów. Gdy Swift w końcu wyraziła dawno oczekiwane jasne poparcie, wpis z jej decyzją stał się hitem internetu. Nawiązał do niego m.in. Elon Musk. Według profesora Cayce'a Myersa z uniwersytetu Virginia Tech poparcie udzielone przez Taylor Swift może mieć wpływ na wybory, ponieważ może zachęcić młodszych fanów z pokolenia Z (urodzonych po 1995 roku) do głosowania - pisze w środę "Guardian". Z kolei według Erin Heys, naukowczyni z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, wsparcie ze strony młodych liderów w tych wyborach "może naprawdę zmienić stan gry u tych ludzi, którzy w obecnej chwili czują się rozczarowani całym systemem politycznym i gospodarczym". Nie bez znaczenia jest tu fakt, że Swift w poście po debacie wspomniała o prawach kobiet - temacie, który trafia szczególnie do jej fanów i fanek. Jak podkreśliła, była również pod wrażeniem, że kandydatka demokratów Kamala Harris wybrała na swojego wiceprezydenta Tima Walza, ponieważ polityk "od dziesięcioleci walczy o prawa LGBTQ+, in vitro i prawo kobiet do decydowania o własnym ciele". Anna Nicz Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!