- To źli ludzie i w pewnych kwestiach, jak sądzę, chorzy. Spójrzcie na nasz kraj, na to, co się dzieje, na miliony ludzi, które przybywają do nas z całego świata, nie tylko południowej Afryki, Azji, Bliskiego Wschodu, z więzień, instytucji psychiatrycznych - rozpoczął swoją przemowę Donald Trump, krytykując amerykański rząd i zarzucając, i nazywając swój proces "ustawionym". Donald Trump obarcza winą za przegrany proces Joe Bidena - Musicie zrozumieć, to wszystko zostało ustawione przez Bidena i jego ludzi. Może bardziej jego ludzi, bo nie wiem, czy Biden ma świadomość tego, co tu się dzieje, nie wiem, czy ma jakąkolwiek świadomość, ale jest prezydentem, więc musimy użyć jego imienia. To wszystko zostało ustawione w Waszyngtonie, nigdy do tej pory nie zdarzyło się nic podobnego - ocenił Trump. Urzędującego prezydenta nazwał "najgorszym, najbardziej niekompetentnym i najgłupszym prezydentem, jakiego kiedykolwiek mieliśmy". Trump przekonywał, że próbuje się przeszkodzić mu w jego działaniach ze względu na to, że - jak stwierdził - wyprzeda Joe Bidena w wyścigu do Białego Domu. Przegrany proces miał być, w jego przekonaniu, kolejnym etapem kampanii wymierzonej przeciwko niemu. Donald Trump uderza w sędziego Merchana - To był sfałszowany proces. Dążyliśmy do zmiany miejsca obrad, gdzie mogłyby być one sprawiedliwe. Odmówiono nam tego. Odmówiono nam również zmiany sędziego na takiego, z którym nie występowałby konflikt interesów - stwierdził Donald Trump, nazywając sędziego Juana Merchana, "całkowicie powiązanym z Białym Domem i Departamentem Sprawiedliwości". - Nie pozwalał nam mieć swoich świadków, nie pozwalał nam mówić, nie pozwalał nam na nic. Sędzia był tyranem - dodał. W kwietniu Donald Trump, który wielokrotnie uderzał w swoich wypowiedziach w Juana Merchana, został ukarany grzywną w wysokości dziewięciu tysięcy dolarów za obrazę sądu. Sędzia nałożył na oskarżonego nakaz milczenia, w związku z krytykowaniem przez niego świadków oraz innych osób powiązanych z procesem. Trump protestował, twierdząc że nakaz jest atakiem wymierzonym w wolność słowa. Skazany prezydent zapowiedział apelację. Były amerykański prezydent skazany Donald Trump dopuścił się fałszerstwa dokumentacji biznesowej - tak uznała w piątek ława przysięgłych, ogłaszając swój wyrok w sprawie byłego amerykańskiego prezydenta. Chodzi o wliczenie 130 tys. dolarów na rzecz aktorki filmów dla dorosłych Stormy Daniels w koszty prawne. Trump w czasie swojej kampanii prezydenckiej w 2016 r. miał zapłacić gwieździe za milczenie w sprawie ich rzekomego romansu. Poprzednik Joe Bidena w Białym Domu usłyszał 34 zarzuty i we wszystkich orzeczono jego winę. Grozić może mu nawet kara pozbawienia wolności. - To hańba. Proces był ustawiony przez stronniczego sędziego, który jest skorumpowany - ocenił Donald Trump jeszcze przed opuszczeniem sądu. Wyrok Donalda Trumpa pomoże mu w kampanii? Sztab wyborczy Donalda Trumpa poinformował, że od czasu ogłoszenia wyroku w sprawie byłego prezydenta, otrzymał ok. 34,8 mln dolarów wpłat od darczyńców. Przedstawiciele kampanii prezydenckiej Trumpa stwierdzili, że jest to rekord wpłat zebranych w ciągu jednego dnia. Zaznaczyli też, że 30 procent datków zostało przekazanych przez osoby, które do tej pory nie przekazywały żadnych środków pieniężnych na rzecz startu w wyborach byłego prezydenta. Will Scharf, prawnik Donalda Trumpa, w rozmowie z CNN ocenił, że wyrok skazujący doprowadzi do zmobilizowania sympatyków jego klienta i na pewno nie zaszkodzi w prowadzonej przezeń kampanii. --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!