Po próbie zamachu, do której doszło w sobotę na wiecu w Pensylwanii, Donald Trump udzielił wywiadu. W rozmowie z "Washington Examiner" były prezydent Stanów Zjednoczonych podkreślił, że w przeredagowanym przemówieniu, które ma wygłosić w czwartek, wezwie wszystkich do podjęcia wysiłków na rzecz jedności narodowej. Zamach na Donalda Trumpa. Były prezydent USA zmienił treść przemówienia Donald Trump dodał, że chce wykorzystać ten historyczny moment i zjednoczyć Amerykę. - Przemówienie, które miałem wygłosić w czwartek, miało zrobić szum. Gdyby do tego nie doszło (do próby zamachu - red.), byłoby to jedno z najbardziej niesamowitych przemówień. Szczerze mówiąc, teraz będzie ono zupełnie inne - zapowiedział Trump. Jak czytamy, pierwotne przemówienie miało uderzać w politykę Joe Bidena. Stwierdził też, że jego przemówienie będzie momentem, którego wymaga historia. - To szansa na zjednoczenie kraju. Została mi ona dana - dodał, podkreślając przy tym, że być może jest to również szansa na "zjednoczenie świata". Były prezydent USA nadmienił w wywiadzie, że przestawił się z planowania wzbudzenia podekscytowania wśród swojego elektoratu na przekonanie, że atak na jego osobę całkowicie zmieni kampanię wyborczą. Donald Trump o geście po zamachu. Wyjaśnia, co chciał przekazać Odnosząc się do próby zamachu Donald Trump stwierdził, że przed śmiercią uratowało go odwrócenie się od tłumu zebranych zwolenników, aby spojrzeć na ekran, gdzie wyświetlały się dane, o których wspominał w przemówieniu. - Rzadko odwracam wzrok od tłumu. Gdybym nie zrobił tego w tamtej chwili, nie rozmawialibyśmy dzisiaj - dodał. Trump odniósł się także do gestu, który wykonał po ataku - wstając ze sceny uniósł on zaciśniętą pięść i odwrócił się do zgromadzonych, podczas gdy agenci Secret Service zaczęli go osłaniać i wyprowadzać z podestu. Jak powiedział, ten gest miał na celu pokazanie ludziom, że wszystko z nim w porządku oraz że "Ameryka idzie naprzód i jest silna". - Energia płynąca od ludzi w tym momencie - (oni - red.) po prostu tam stali - trudno opisać, jakie to uczucie, ale wiedziałem, że świat patrzy. Wiedziałem, że historia to oceni i musiałem dać im znać, że wszystko z nami w porządku - mówił w wywiadzie. Źródło: "Washington Examiner" ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!