"Sprawili, że wyszukiwanie informacji na temat tego haniebnego czynu było niemal niemożliwe" - orzekł Donald Trump we wpisie. Wypowiedź odnosiła się do zgłoszeń dotyczących rzekomych działań Google i Meta w kierunku ograniczenia dostępu do wiadomości i zdjęć wykonanych tuż po zamachu na byłego prezydenta, do którego doszło 13 lipca podczas wiecu w Pensylwanii. Republikański kandydat na najwyższy urząd w USA stwierdził, że oba przedsiębiorstwa już w przeszłości spotykały się z zarzutami o cenzurowanie treści. Działania, które zarzucił internetowym gigantom nazwał wprost "kolejną próbą sfałszowania wyborów". Trump zaapelował do swoich zwolenników o baczne obserwowanie poczynań Google i Meta. "Niech wiedzą, że jesteśmy mądrzy, a tym razem będziemy dużo mocniejsi" - zapowiedział. Wybory prezydenckie w USA 2024. Donald Trump wściekły na Google i Meta Były prezydent w swoim poście nawiązał do doniesień internautów w serwisie X. Komentatorzy publikowali screeny, na których zobaczyć można było nieudane próby wyszukania informacji o zamachu na Trumpa. Oprogramowanie sztucznej inteligencji Meta miało wskazywać, że próba zabójstwa była "fikcyjna" lub wyświetlać błędne informacje na temat wydarzenia. Do sprawy odniósł się wiceprezes ds. polityki globalnej firmy, Joel Kaplan. "Wyniki [wyszukiwań - przyp. red.] tego rodzaju to tzw. halucynacje, i stanowią problem w całej branży, który obserwowany jest we wszystkich generatywnych systemach sztucznej inteligencji" - przekazał Kaplan, tłumacząc, że rozwiązanie przyczyn usterek mechanizmu jest "wyzwaniem". Facebook miał banować zdjęcie przedstawiające polityka wznoszącego pięść w górę - użytkownicy, którzy opublikowali je na swoich profilach otrzymywali komunikat: "Niezależni weryfikatorzy faktów przejrzeli podobne zdjęcia i stwierdzili, że zostało ono zmienione w sposób, który może wprowadzać w błąd". W sprawie zabrał głos rzecznik Meta, który przyznał, że system zastosował nieprawidłowy mechanizm weryfikacji informacji. Internauci donosili też, że w serwisie Google podczas wyszukiwania brakowało autouzupełnienia sugerującego użytkownikowi pozyskanie informacji na temat zamachu na Trumpa. Zamiast tego system miał polecać wiadomości na temat próby zabójstwa prezydenta Ronalda Reagana. W rozmowie z "The Post" rzecznik Google'a stwierdził, że firma nie podejmowała żadnych działań dotyczących wyniku wyszukiwania i zasugerował, że problemy mogą wynikać z zabezpieczeń wyszukiwarki przed odnajdywaniem przez użytkowników informacji na temat przemocy politycznej. "Autouzupełnienie to tylko narzędzie, które pomaga zaoszczędzić czas, ale wciąż można wyszukiwać wszystko, co się chce" - powiedział. Zamach na Donalda Trumpa. Napastnik "wysoce inteligentnym" samotnikiem Do zamachu na Donalda Trumpa doszło 13 lipca podczas wiecu wyborczego w Butler w Pensylwanii. Były prezydent został postrzelony w ucho. Eksperci wskazują, że polityk miał sporo szczęścia - gdyby w ostatniej chwili przypadkowo nie odwrócił głowy, strzał mógłby okazać się śmiertelny. Napastnikiem był 20-letni Thomas Matthew Crooks. Zamachowiec znajdował się na dachu jednego z pobliskich budynków; wkrótce po oddaniu strzału, został zabity przez snajpera. Zastępca dyrektora Federalnego Biura Śledczego Paul Abbate podczas poniedziałkowego briefingu prasowego przekazał, że FBI jest zaangażowane w kwestię wyjaśnienia motywacji strzelca. Poinformował, że 20-latek był rodzajem "samotnika" o wysokiej inteligencji. W ostatnim czasie miał wykazywać rosnące zainteresowanie bronią. --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!