Trwający w Waszyngtonie szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego miał być "drugim oddechem" dla słabnącej - przynajmniej w wymiarze medialnym - kampanii reelekcyjnej Joe Bidena. 81-latek od kilkunastu dni mierzy się z krytyką po kiepskim występie na przedwyborczej debacie z Donaldem Trumpem. Płynie ona także z jego własnego obozu, a coraz więcej osób w Partii Demokratycznej wprost wzywa polityka do ustąpienia. Wybory w USA. Coraz większy opór u demokratów "Stawka tych wyborów nie może być wyższa (...). Nie możemy nie widzieć katastrofalnego występu prezydenta Bidena w debacie. Vermont kocha Joe Bidena. Jednak zwykli mieszkańcy martwią się, że tym razem nie uda mu się wygrać, i boją się kolejnej prezydentury Trumpa" - pisze na łamach "Washington Post" senator Peter Welch. To pierwszy polityk wyższej izby amerykańskiego parlamentu, domagający się zmiany kandydata w jesiennych wyborach. Rośnie także liczba niechętnych demokratycznych członków Izby Reprezentantów - Earl Blumenauer to już dziewiąty deputowany, który twierdzi iż "wszystkim lepiej będzie, jeśli prezydent ustąpi ze stanowiska kandydata demokratów i przeprowadzi transformację na swoich warunkach". PAP zwraca ponadto uwagę na czołowych polityków Partii Demokratycznej, którzy od dekad stoją przy Bidenie - z ostatnich doniesień wynika, że w prywatnych rozmowach z darczyńcami otwarty na zmianę kandydata jest Chuck Schumer, lider większości demokratycznej w Senacie. Cios przyszedł także ze strony Nancy Pelosi, byłej spikerki Izby Reprezentantów. Podczas ostatniego wywiadu stwierdziła, że to od samego Bidena zależy, czy będzie kandydował, dodając iż "zegar tyka". USA. Joe Biden a żądanie republikanów Słabszy moment kampanii demokratów chcą wykorzystać także oponenci. Podczas ostatniego posiedzenia Komisji ds. Nadzoru w Izbie Reprezentantów, zdominowanej przez Partię Republikańską ,wezwano troje troje doradców Białego Domu: Anthony'ego Bernal'a, Annie Tomasini'ego i Ashley Williams'a. Urzędnicy mają przekazać politykom najnowsze informacje o stanie zdrowia 81-letniego "commander-in-chief". "Wezwania są najnowszą próbą republikanów, by wciąż badać zdolność umysłową prezydenta, co sprowadziło demokratów na manowce po fatalnym występie Bidena podczas debaty" - analizuje ten ruch CNN. Sam Biały Dom zaprzeczał ostatnim doniesieniom mediów części mediów o leczeniu Joe Bidena w kierunku choroby Parkinsona. - Prezydent nie cierpi na tę chorobę, nie przyjmuje także leków z tej grupy - dementowała na jednym z ostatnich briefingów rzeczniczka Karine Jean-Pierre. Jednak przy 1600 Pennsylvania Avenue tylko w ciągu trzech lat trzykrotnie pojawiał się neurolog, który za każdym razem badał w tym kierunku Joe Bidena. Konwencja Partii Demokratycznej rozpocznie trzydniowe obrady w połowie sierpnia w Chicago. Wtedy też formalnie wybierze ze swojego grona kandydata w listopadowych wyborach prezydenckich. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!