Reklama

Wybory prezydenckie 2015

Zamieszanie wokół kandydatury Anny Grodzkiej

Anna Grodzka nie zbierze 100 tysięcy podpisów, popierających jej kandydaturę w wyborach prezydenckich, w związku z czym zrezygnuje z walki o urząd głowy państwa - wiadomość tej treści obiegła wczoraj media społecznościowe. Główna zainteresowana zdementowała te doniesienia.

"Anna Grodzka pierwsza przyznaje, że nie zbierze podpisów. Widziałem raz, jak wolontariusze je zbierali... To było do przewidzenia" - napisał wczoraj na Twitterze dziennikarz TVN 24 Michał Tracz.

Pod wpisem dziennikarza rozgorzała dyskusja. Komentarz zamieszczono także z oficjalnego konta ugrupowania, z którego startuje w wyborach prezydenckich Anna Grodzka.

"Zbieramy cały czas, w całym kraju. 100 tysięcy jest jak najbardziej w zasięgu" - podała Partia Zieloni.

Informacje o wycofaniu się z walki o prezydenturę zdementowała również główna zainteresowana. Na swoim blogu na portalu natemat.pl Anna Grodzka wyjaśniła, że nie zamierza składać broni.

Reklama

"W mediach społecznościowych lotem błyskawicy roznosi się pogłoska, jakobym wycofała się z prezydenckiego wyścigu z powodu niezebrania podpisów. Widać po tym, jak bardzo ucieszyłaby niektórych i rozjaśniłaby pochmurne popołudnie wiadomość, że mi się nie uda. Trzymajmy się jednak faktów" - napisała Anna Grodzka.

Dodała, że nieporozumienie wzięło się z informacji, jakie podała w rozmowie z Moniką Olejnik. Kandydatka na prezydenta poinformowała o liczbie głosów poparcia, jakie wpłynęły do jej biura, co - jak później rozjaśniła - jest tylko częścią zebranych dotąd podpisów.

Zebranie co najmniej 100 tysięcy podpisów popierających kandydata na prezydenta jest warunkiem formalnym zarejestrowania go w PKW.

Anna Grodzka nie zbierze 100 tys. podpisów? Wypowiedz się!


INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy