Wypych ocenił, że szef MSZ już swoje powiedział, reszta to próba tuszowania niestosownego zachowania. Zaznaczył też, iż Lech Kaczyński nie podjął jeszcze decyzji o kandydowaniu w wyborach, teraz czuwa przy łóżku matki. Konrad Piasecki: Pod wrażeniem debaty Sikorski-Komorowski? Paweł Wypych: - Pewnie jak wszyscy. Fascynująca? Czy fascynująca jak wyścig ślimaków, jak mówi Joachim Brudziński? - Fascynująca pod takim względem, że można urządzić teatr. Tam zabrakło tylko napisów końcowych. Myślę, że Platforma Obywatelska popełniła jeden błąd - gdyby reżyserem nie był Donald Tusk tylko Kazimierz Kutz, byłoby tam więcej akcji, więcej ognia, jeżeli tak ocenić... I więcej śląskości. - I pewnie więcej śląskości. Gdyby tak ocenić spokojnie, to porównując panią poseł Muchę, to bardziej pani redaktor Jaworowicz niż Sharon Stone. Sharon Stone, mówi pan o filmie? Mniejsza z tym. Ma pan swojego faworyta w tej debacie? Wydaje mi się, że tutaj trudno oceniać. To, co mnie zaskoczyło, to to, że w takiej przyjemnej, towarzyskiej rozmowie dwóch działaczy jednej partii, obaj popełniali błędy. Jeden pomylił dwóch polskich władców i myślę, że to dla wszystkich, którzy studiowali historię duży wyczyn. Wazów z Jagiellonami pomylić - rzeczywiście. - Wazów z Jagiellonami pomylić to jest naprawdę duża rzecz. Z historii jedynka w przedbiegach, bo obaj studiowaliśmy historię, jak rozumiem. - To prawda. Marszałek Komorowski z kolei z tą swoją wypowiedzią o in vitro, ze swoimi kolejnymi tłumaczeniami, to myślę naprawdę, że... Ja jestem zaskoczony. A w Pałacu Prezydenckim jakoś wspólnie była oglądana debata przy chipsach i wodzie mineralnej? Czy bojkotowaliście ją wspólnie? - Nie, nie, tutaj to nie wzbudziło jakiegoś wielkiego zainteresowania. Oczywiście każdy z ludzi, którzy interesują się polityką z ciekawością tę debatę obejrzał. Myślę, że ona była dobrze, że tak powiem, wymyślona. Komorowski czy Sikorski - który na prezydenta? A co pan odpowie tym politologom, którzy twierdzą, że to Lech Kaczyński jest głównym przegranym tej debaty? - Myślę, że tutaj ocenę politologów należy zostawić politologom. Prezydent Kaczyński nie podjął jeszcze decyzji o tym, czy będzie startował w wyborach prezydenckich. Ta decyzja ma być ogłoszona wiosną. Nie musi to być pierwszy tydzień wiosny. Właśnie, bo wiosna to już. - Myślę, że wtedy prezydent Kaczyński po powiedzeniu Polakom, jaka jest jego decyzja będzie... Uczestniczył w takich debatach? Ale gdyby dzisiaj kandydat Platformy, bo będziemy go mieli w sobotę, wyzwał prezydenta na taki pojedynek debatowy - prezydent przyjmie go czy nie? - Kandydat Platformy jako gość w Pałacu? Nie wiem. Za to jeżeli mówimy o debatach, to debat w Polsce było kilka, a dla mnie debatą to był pojedynek Lecha Wałęsy z Aleksandrem Kwaśniewskim, czy Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem. To były debaty. A to, co widzieliśmy na Uniwersytecie Warszawskim, to po prostu takie fajne spotkanie, nieźle wymyślone przez PR-owców Platformy, ale nie wnoszące nic ciekawego. A czy prezydent usłyszał już albo dostał przeprosiny od Radka Sikorskiego? - Pan prezydent nie dostał żadnych przeprosin. Myślę, że pan minister Sikorski raczej swoje prawdziwe oblicze pokazał w Bydgoszczy, a te przeprosiny po pierwsze nie wypływały z Radosława Sikorskiego, tylko raczej były konsekwencją powszechnej i totalnej krytyki tego, jak minister spraw zagranicznych wypowiada się na temat aktualnie urzędującego prezydenta. Czyli co, przeprosiny zostają odrzucone oficjalnie? - Ja nie rozmawiałem z panem prezydentem na temat przeprosin pana ministra Sikorskiego. Pan minister Sikorski swoje powiedział w Bydgoszczy i cała reszta jest tylko i wyłącznie - jak rozumiem - próbą zatuszowania bardzo nieeleganckiego zachowania. Odwołana wizyta na Węgrzech, odłożona wizyta prezydenta Serbii. Te wszystkie braki, że tak powiem, aktywności prezydenta są związane z chorobą jego mamy? - Nie ukrywam, że to są rodzinne sprawy pana prezydenta. Ja nie będę się na ten temat wypowiadał. Oczywiście Lech Kaczyński wykonuje wszystkie rzeczy, które należą do Prezydenta Rzeczpospolitej. Wszystkie dokumenty są podpisywane na bieżąco - ta działalność jest robiona. Ale część rzeczy odkładana jest na później. - Z części aktywności można zrezygnować i one nie budzą, że tak powiem, żadnych kontrowersji. Poza tym, nie oszukujmy się, te uzgodnienia zarówno z prezydentem Węgier, z prezydentem Serbii były w pełni zrozumiałe. Ale to jest tak, że prezydent czuwa przy łóżku mamy czy też po prostu ma głowę zajętą zupełnie czym innym, wobec czego nie chce się angażować w takie aktywności, które nie są niezbędne? - Pan prezydent jest osobą, która czuwa przy łóżku mamy. Czy ta choroba może zagrozić wyjazdowi prezydenta do Katynia, bo ten wyjazd się zbliża? - Ja na pewno nie będę komentował sytuacji i spraw rodzinnych pana prezydenta. Na pewno pan prezydent wszystkie swoje obowiązki, które służą Rzeczpospolitej wykonuje i będzie wykonywał. No to teraz czysto z punktu widzenia polityki - 9 maja Moskwa. Czy ten wyjazd jest rozważany w Pałacu Prezydenckim? - Na pewno wyjazd do Moskwy musi być rozważany... Zaproszenie już dotarło, czy nie dotarło jeszcze? - Myślę, że jest to pierwszy dobry gest, zresztą gest, którego myśmy oczekiwali. To, że polscy żołnierze będą defilowali w Moskwie, to jest bardzo dobry sygnał. Myślę, że to jest zdecydowanie lepiej niż 5 lat temu, kiedy chyba nas nawet nie wymieniono wśród tych, którzy walczyli w II wojnie światowej. Tylko pytanie, czy powinniśmy defilować czy powinniśmy trochę bojkotować zachowanie, po tym wszystkim, co Rosja robi wobec nas, po tych wszystkich enuncjacjach historycznych, po różnych takich niespecjalnie eleganckich zachowaniach. Czy polscy żołnierze powinni tam defilować? - Moim zdaniem tak, ponieważ mają do tego pełne prawo, tak jak mieli prawo defilować 5 lat temu w Moskwie, czy wcześniej tuż po wojnie w Londynie, w której to defiladzie nie brali udziału - ponieważ myśmy byli czwartą siłą w II wojnie światowej, czwartą siłą militarną. Jako Polak uważam za rzecz jak najbardziej właściwą fakt, że wśród reprezentacji wielkich mocarstw będą też polscy żołnierze. Właściwe jest, żeby polscy żołnierze defilowali, a prezydent patrzył na to z trybuny honorowej? -Ja myślę, że tutaj ta decyzja należy do prezydenta Kaczyńskiego. Ja oczywiście będę go namawiał do tego, żeby rozważał taki scenariusz. Zaproszenia oficjalnego jeszcze nie ma, ale liczycie na to, że ono się lada chwila pojawi. Takie są sygnały? - Panie redaktorze, tutaj ja nie chciałbym wkraczać w to, co należy do ministra Handzlika w Kancelarii Prezydenta. My mamy podział obowiązków. Panie ministrze, był pan w NZS-ie? - Nie, ja byłem harcerzem. Byłem w Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej. A jaki był klucz wyboru kandydatów do orderu dla działaczy NZS-u? - To było konsultowane ze środowiskiem działaczy NZS-u, z tych wszystkich największych ośrodków, w których NZS był siłą - i ten pierwszy, i drugi NZS. A to prawda, że Przemysław Gosiewski był decydentem w tej sprawie? - Nie, na pewno nie. Pan Przemysław Gosiewski był czynnym działaczem NZS-u, ale nie decydował tutaj absolutnie o tym, jaka jest lista osób. Bo jak się spojrzy na tę listę - jest Mariusz Kamiński, nie ma Pawła Piskorskiego; są publicyści "Rzeczpospolitej", nie ma np. naczelnego "Playboya", który też w NZS-ie piękną kartę zapisał. Dlaczego tak jest? - To jest pytanie raczej do tych wszystkich osób, które działały w NZS-ie, które jakby składały te listy. Nie ukrywam, że też był szereg poprawek na tych listach, kwestia weryfikacji - bo np. nie ma szefa NZS-u z mojego wydziału, który był bardzo czynnym działaczem NZS-u, a później okazał się mieć niedobrą kartę w takich teczkach. Syn Andrzeja Czumy odesłał odznaczenia, bo nie zgadza się na to, żeby dostać order w takim towarzystwie. - To jest pytanie do pana Czumy, który przyjął to odznaczenie. Wiedział, jakie jest towarzystwo, przecież widział ludzi, którzy są na sali - przyjął odznaczenie, a potem przemyślał sprawę. Być może był jakiś inny pretekst, którego w tej chwili nie chciałby przedstawić. A jaki był? - To jest pytanie do pana Czumy.