Prezes fundacji Patrick Gaspard w czwartek udał się na Węgry specjalnie w celu zakomunikowania tej decyzji - podał "Die Presse" na stronie internetowej w zapowiedzi artykułu, który pojawi się w piątkowym wydaniu. Władze Open Society Foundation nie odpowiedziały dziennikowi na pytanie o przyczyny tej decyzji. Można jednak przypuszczać, że ma ona ścisły związek z kampanią przeciw Sorosowi prowadzoną przez rząd premiera Węgier Viktora Orbana - zauważa agencja APA. Na Węgrzech od kilku lat trwa intensywna kampania wymierzona w Sorosa. Władze zarzucają mu działania na rzecz sprowadzenia do Europy milionów emigrantów. Był to też jeden z kluczowych wątków kampanii partii Orbana, Fideszu, przed wyborami parlamentarnymi 8 kwietnia. W głosowaniu tym rządząca koalicja konserwatywnego Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej odniosła w wyborach historyczne zwycięstwo, wygrywając po raz trzeci z rzędu i zdobywając większość 2/3 mandatów w parlamencie. W kampanii wyborczej Orban powiedział m.in., że na Węgrzech działa około 2 tys. najemników, którzy starają się doprowadzić do upadku rządu i stworzyć gabinet proimigracyjny. "Dokładnie, z nazwiska wiemy, kim są i jak działają, by uczynić z Węgier państwo imigracyjne" - powiedział. W ubiegłym tygodniu prorządowy węgierski tygodnik "Figyeloe" opublikował listę osób, rzekomo pracujących dla Sorosa i opłacanych przez niego organizacji. W artykule zatytułowanym "Ludzie spekulanta" z imienia i nazwiska zostały wymienione osoby zatrudnione m.in. w Amnesty International, Węgierskim Komitecie Helsińskim czy organizacji pozarządowej Stowarzyszenie na rzecz Prawa do Swobód (TASZ).