Wrzesień 2006 roku. Na ulice Budapesztu wychodzą tysiące sfrustrowanych Węgrów, którzy czują, że zostali oszukani przez premiera Ferenca Gyurcsany’a. Protesty są coraz ostrzejsze, a tłum starają się uspokoić policjanci. Są jednak też tacy, którym zamieszki w stolicy Węgier są na rękę. Liderzy Jobbiku wiedzieli, że to doskonały czas, by zbić polityczny kapitał. Csanad Szegedi był jednym z tych, za którymi szedł tłum. 24-letni student z Miszkolcu czuł, że w jego życiu dzieje się coś niezwykłego. Nadchodzi czas czegoś nowego. Organizacja, którą współtworzył - Jobbik, stała się głośna. Szegedi poszedł krok dalej. Sfrustrowany postawą policji i armii sformował słynną Gwardię Węgierską, do której początkowo należało 56 żołnierzy, ale w kolejce czekały tysiące chętnych młodych Węgrów zafascynowanych militariami i tym, o czym mówił Jobbik - antysemityzmem lub jak wolą niektórzy - neonazizmem. Szegedi miał zaledwie 24 lata. Przez kolejne trzy lata Jobbik rozwijał się niezwykle dynamicznie, aż w 2009 roku zdobył blisko 15 proc. głosów w wyborach do PE. Eurodeputowanym został m.in. Szegedi, który na pierwszą sesję w Strasburgu pojechał w charakterystycznej czarnej kamizelce Gwardii Węgierskiej, która w jednoznaczny sposób nawiązywała do Strzałokrzyżowców z okresu II wojny światowej (byli to węgierscy naziści współpracujący z Hitlerem - przyp. red.). Szegedi miał w Europie bronić interesu prawdziwych Węgrów. Kilkanaście lat wcześniej Sześcio- lub siedmioletni Csanad wraca do domu ze szkoły. Opowiada matce zasłyszany dowcip. "Hitler zapytał dzieci w przedszkolu, kim chciałyby zostać w przyszłości. - Lekarzem - zgłasza się jedno z nich. - Miałem na myśli mydło lub abażur - odpowiada Hitler". Mały Csanad się śmieje, ale po chwili dostrzega smutek w oczach matki. Nie rozmawiają. Dojście do prawdy W 2010 roku Szegedi doznaje szoku. Wschodząca gwiazda węgierskiej polityki, a także partii, która wprost głosi antysemickie poglądy i nie toleruje także innych mniejszości, jak np. Cyganie, dostaje informację, która spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Usłyszał: "Csanad, dostaliśmy telefon. W ścisłym kierownictwie partii są Żydzi. Jesteś Żydem". Szegedi nie mógł w to uwierzyć. Początkowo kompletnie to wyparł, by później sprawdzać pochodzenie. Trop prowadził do babci, z którą nawet przeprowadził rozmowę w formie wideo. Okazało się, że była Żydówką, która jako jedyna z rodziny przetrwała koszmar Auschwitz. Była raczej powściągliwą osobą i nie opowiadała o sobie zbyt wiele. Również matka Csanada, która posiadała tę wiedzę, nic nie mówiła o tragicznej przeszłości rodziny. Dlaczego? Wydaje się to tak samo zagadkowe, jak cudowne nawrócenie Szegediego. Zagadka nawrócenia W świadomości tych, którzy przeżyli Auschwitz, istniało przekonanie, że ten koszmar powróci. Węgierscy Żydzi woleli więc po wojnie szybko się zasymilować. Udawać, że przeszłości nie było i wyprzeć dawną kulturę. Kierował nimi instynkt przetrwania i obawa przed niepewnym jutrem. Tak samo było z babcią Csanada. W głośnym dokumencie "Keep Quiet" kobieta opowiada o początkach działalności politycznej Szegediego. Przyznaje, że nie podobało jej się to, ale wolała nic nie mówić. Dziś Szegedi to inny człowiek. Stał się ortodoksyjnym Żydem. Przestrzega halachy, spożywa tylko koszerne produkty i modli się przynajmniej trzy razy dziennie. Zmienił swoje życie. Jak przekonuje, robi to, "by odkupić winy z przeszłości". Co jest prawdą? W tę narrację wierzy jednak niewielu. Żydzi mają gigantyczny problem z zaakceptowaniem przemiany Szegediego. Wielu mówi, że to tylko teatr, a były polityk jest hochsztaplerem. Jakkolwiek to nie zabrzmi, Szegedi zyskał popularność. Lubi mówić o swoim nawróceniu, a także zachęcać do wyznawania judaizmu. Dla wielu wciąż pozostaje uśpionym neonazistą i antysemitą, który przymierza kolejną maskę. Co jest prawdą? Wydaje się, że sam Szegedi tego nie wie. Czy zostanie ortodoksyjnym Żydem do końca życia? "Nie wiem, nie wiem" - mówi. Z Budapesztu Łukasz Szpyrka