Zbiegli mieszkańcy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia, bo z rebelianckiej enklawy droga ucieczki prowadzi tylko na obszary kontrolowane przez syryjskie siły rządowe. Sąsiadująca z Syrią Jordania już zapowiedziała, że nie jest w stanie przyjąć więcej syryjskich uchodźców i zamknęła swoją granicę. Wielu ludzi udało się w kierunku okupowanej przez Izrael części Wzgórz Golan. Dara oddalona jest zaledwie pięć kilometrów od granicy z Jordanią. Syryjsko-rosyjska ofensywa Ofensywa syryjskiej armii wspieranej przez lotnictwo sprzymierzonej z Damaszkiem Rosji na Derę rozpoczęła się dwa tygodnie temu. Według obrońców praw człowieka, w silnych bombardowaniach trafionych zostało kilka szpitali. W ostatnich dniach strona rządowa przejęła kontrolę nad znaczną częścią terenów opanowanych dotychczas przez rebeliantów. W kilku przypadkach przekazanie kontroli odbyło się bezkrwawo, na mocy wynegocjowanych lokalnie porozumień. Negocjacje w martwym punkcie Negocjacje w sprawie pozostałych obszarów rebelianckich, prowadzone za pośrednictwem Rosji, tkwią jednak w martwym punkcie. Część sił antyrządowych wycofała się z rozmów w proteście wobec stawianych przez Moskwę warunków. "Rosja chce naszej kapitulacji" - powiedział przywódca opozycyjnej Wolnej Armii Syryjskiej. Z danych ONZ wynika, że z powodu wojny w granicach Syrii swoje domy opuściło ok. 6,6 mln Syryjczyków, a ponad 5,6 mln uciekło przed przemocą do krajów sąsiednich. W 2011 r., gdy w Syrii wybuchł konflikt zbrojny, państwo to liczyło blisko 21 mln mieszkańców.