Według gazety Israel Ziw stał się symbolem ducha walki izraelskiego społeczeństwa, ale też niepowodzenia wojska w radzeniu sobie z atakiem Hamasu z 7 października. W czasie jazdy rowerem emerytowany generał dostał informację o gradzie rakiet wystrzelonych na Izrael ze Strefy Gazy oraz bojownikach przenikających przez granicę. Wkrótce dowiedział się też, że syn jego przyjaciela jest uwięziony w kibucu. Ziw pognał więc do domu, założył mundur i chwycił za swój prywatny pistolet kalibru 9 mm - podał "New York Times". Wojna w Izraelu. Emerytowany generał przyłączył się do walki Kilka minut później pędził już samochodem w stronę granicy ze Strefą Gazy. Wyrastały przed nim kolumny czarnego dymu, wokół biegali bojownicy Hamasu, którzy strzelali do niego z ciężkich karabinów maszynowych i wyrzutni rakiet. - Byli wszędzie, były ich setki - opowiada Ziw. Towarzyszył mu Noam Tibon, inny emerytowany generał, którego syn uwięziony był w kibucu Nahal Oz. Mężczyźni dotarli do strefy walk około godz. 10 rano. W pobliżu Strefy Gazy widzieli pożary i bojowników strzelających w stronę budynków i przejeżdżających samochodów. Przynajmniej w początkowym okresie nigdzie nie było natomiast widać izraelskiego wojska. Dopiero dalej zobaczyli małe grupy żołnierzy, próbujących stawiać opór bojownikom, którzy mieli nad nimi przewagę liczebną. - Nie było to zorganizowane - ocenił Ziw. Obaj emerytowani generałowie przyłączyli się do plutonu młodych żołnierzy, zabrali część z nich do samochodu i zaczęli atakować bojowników Hamasu. Ziw początkowo strzelał ze swojego pistoletu, ale gdy jeden z żołnierzy został ranny, przejął jego karabin. Czytaj też: Hamas zaskoczył Izrael. Anonimowi urzędnicy o błędach wojska i wywiadu Najgorsze, jak mówi, było poczucie, że choć byli wśród pierwszych, którzy odpowiedzieli na atak, i tak było już za późno. Ciała ofiar leżały przy drodze i pomiędzy drzewami. "Takiej brutalności nie widzieliśmy od utworzenia Izraela" "NYT" podkreśla, że informacje przekazane przez Ziwa zostały potwierdzone obszernym materiałem dowodowym w postaci nagrań i zdjęć. Część z nich wykonali sami bojownicy, którzy zabijali izraelskich cywilów w ich samochodach, domach i na przystankach autobusowych. - Nikt nie wyobrażał sobie, że mogli zrobić to, co zrobili. Takiej brutalności nie widzieliśmy od utworzenia Izraela - ocenił Ziw. Jego zdaniem państwo musi w odpowiedzi "zmienić całą doktrynę wobec Gazy" i "zrównać z ziemią" Hamas. Tibon przyłączył się do żołnierzy walczących w pobliżu kibucu, w którym mieszkał jego syn. Ostatecznie udało im się go uratować. Ziw pojechał w inne miejsca walk i - jak mówi - spędził 24 godziny, krążąc pomiędzy atakowanymi wsiami i kibucami, strzelając i organizując ewakuacje cywilów. Jednak gdy w sobotę wieczorem dotarł do miejsca, w którym poprzedniej nocy tysiące młodych ludzi bawiły się na festiwalu muzyki elektronicznej, nie było tam już nic do zrobienia. Wszędzie leżały ciała: na polu kempingowym, pod scenami, w samochodach stojących przy drodze - opisuje "NYT". Celowy atak Hamasu na festiwal? Generał: Planowano to od dawna Według Ziwa bojownicy zaatakowali celowo w chwili, gdy na festiwalu bawili się ludzie. - Myślę, że to wydarzenie było czynnikiem, który zdecydował o tym ataku. Hamas planował to od dawna. Wiedzieli, że w ten weekend będzie tam masa krytyczna - ocenił emerytowany generał. Zobacz: Izrael zaatakował syryjskie lotniska. "Sygnał dla Iranu i Hezbollahu" Z dowodów zebranych przez izraelskie wojsko i relacji świadków wynika, że bojownicy Hamasu otoczyli festiwal z trzech stron. Jedna grupa napastników otworzyła ogień, konsekwentnie wypychając spanikowanych uczestników imprezy w stronę drogi, gdzie z karabinami czekała na nich inna grupa terrorystów. - Wciąż słyszę ich krzyki - powiedział Ziw. - Hamas musi za to zapłacić - oświadczył, a po chwili przerwy dodał - swoim istnieniem. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!