- Powiem jasno. To było sprzeczne z naszymi zasadami dotyczącymi prowadzenia działań zbrojnych - powiedział w sobotę rzecznik Sił Obrony Izraela. Wcześniej brytyjska stacja BBC, powołując się na komunikaty armii, ujawniła wstrząsające kulisy zabicia trzech zakładników. IDF twierdzi, że mężczyźni zostali omyłkowo zabici w Gazie mimo tego, że trzymali na patyku biały materiał przypominający flagę. We wszystkich konfliktach to sygnał "poddania się". Premier Izraela Benjamin Netanjahu nazwał tę śmierć "tragedią nie do zniesienia", jednak cierpliwość wśród obywateli jego kraju wyczerpuje się. Na ulicach Tel Awiwu odbyły się masowe protesty. Jak relacjonowaliśmy w Interii, podczas demonstracji wezwano rząd do podjęcia dalszych działań mających na celu sprowadzenie wszystkich zakładników znajdujących się w Gazie. Izrael. Protest rodzin zakładników. "Na co czekacie?" W sobotnie popołudnie żałobnicy zebrali się na pogrzebie 22-letniego Samera Talalki, jednego z trzech zabitych zakładników. Mężczyzna został pochowany w wiosce Hura w południowym Izraelu. Mniej więcej w podobnym czasie rodziny uwięzionych w enklawie zebrali się na tzw. placu zakładników przed Muzeum Sztuki w Tel Awiwie. Wśród przemawiających pojawiła się Raz Ben Ami - zwolniona z rąk palestyńskich pod koniec listopada. Jej mąż Ohad wciąż jest przetrzymywany przez muzułmańskich bojowników. - Ciężko mi tu stać, bo właśnie wróciłam z niewoli - powiedziała kobieta cytowana przez BBC. Ami dodała, że nie jest w stanie żyć bez swojego męża. Ujawniła także, że rodziny zakładników spotkały się z przedstawicielami administracji Netanjahu. - Izrael musi stworzyć jakiś plan, dzięki któremu uda się ocalić życie zakładników. Błagam, na co czekacie? Sprowadźcie ich do domu - apelowała. ***