Według Reutersa zatwierdzony transfer obejmuje 1000 bomb MK82 o masie ponad 200 kg, ponad 1000 bomb o małej średnicy oraz zapalniki do bomb MK80. Zdaniem agencji wydanie zgody miało miejsce w poniedziałek. Tego samego dnia w samochód pracowników World Central Kitchen (WCK) trafił izraelski pocisk tuż po tym, jak pojazd przekroczył granicę północnej Strefy Gazy. Podróżujący pojazdem pracownicy organizacji pomagali w dostarczaniu pomocy, która przypłynęła z Cypru. Jedną z ofiar okazał się Polak - 35-letni Damian Soból. "Amerykański urzędnik zapewniał, że izraelski nalot miał miejsce znacznie później, po zatwierdzeniu transferu broni" - pisze Reuters. Dodaje, że zdaniem przedstawiciela amerykańskiej administracji poniedziałkowa decyzja została wydana na podstawie zatwierdzonych dużo wcześniej zezwoleń na wysyłanie broni do Izraela. Biały Dom: Prezydent jasno powiedział, że Izrael musi wdrożyć szereg kroków W czwartek Biały Dom wydał komunikat dotyczący rozmowy telefonicznej prezydenta USA Joe Bidena oraz premiera Izraela Binjamina Netanjahu. "Prezydent Biden jasno powiedział, że Izrael musi ogłosić i wdrożyć szereg konkretnych (...) i wymiernych kroków, aby zająć się problemem szkód dla ludności cywilnej, cierpienia humanitarnego i bezpieczeństwa pracowników organizacji humanitarnych. Wyjaśnił, że polityka USA wobec Gazy zostanie określona w oparciu o naszą ocenę natychmiastowych działań Izraela" - napisał Biały Dom w komunikacie. Podczas niespełna półgodzinnej rozmowy Biden podkreślił, że konieczne jest doprowadzenie do natychmiastowego zawieszenia broni, by ustabilizować i poprawić sytuację cywilów. Wezwał też Netanjahu, by umożliwił swoim negocjatorom bezzwłoczne zawarcie porozumienia w sprawie uwolnienia zakładników przetrzymywanych przez Hamas. Przywódcy rozmawiali też o groźbach Iranu po przypisywanym Izraelowi nalocie na irański konsulat w Damaszku. Biden zadeklarował wsparcie dla Izraela w obliczu tych gróźb - podano. Antony Blinken: Jeśli nie zobaczymy zmian, zmiany nastąpią w naszej polityce W czwartkowej rozmowie przywódców po raz pierwszy pojawiła się czytelna i publiczna sugestia ze strony władz USA, że ich polityka względem Izraela może się zmienić i że jest uzależniona od działań podejmowanych przez władze w Tel Awiwie. Do uwarunkowania wsparcia dla Izraela wzywa prezydenta coraz więcej Demokratów w Kongresie. Jeszcze jaśniej sytuację przedstawił sekretarz stanu USA Antony Blinken podczas konferencji prasowej w kwaterze głównej NATO w Brukseli. - Jeśli nie zobaczymy zmian, które chcemy zobaczyć, zmiany nastąpią w naszej polityce - oznajmił. Dodał, że atak na pracowników WCK nie był pierwszym, ale "musi być ostatnim" takim incydentem. Pytany, o jakich potencjalnych zmianach mowa, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby odmówił jasnej odpowiedzi. Przyznał jednak, że USA są sfrustrowane polityką Izraela. - Prezydent jasno wyłożył premierowi, że w przypadku braku zmian w kwestii ochrony cywilów, braku ruchu w kierunku zawieszenia broni i dostarczenia większej ilości pomocy, przemyśli własne wybory dotyczące polityki względem Strefy Gazy - powiedział Kirby. Zaznaczył jednocześnie, że zobowiązanie USA do wsparcia obrony Izraela "pozostaje żelazne". Jak dodał, USA spodziewają się, że Izrael ogłosi odpowiednie zmiany "w nadchodzących godzinach i tygodniach". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!