Prezydent Joe Biden przemawiał w kościele w Charleston w Południowej Karolinie, gdzie w 2015 roku doszło do zamachu na tle rasistowskim. W pewnym momencie jego wystąpienie zostało przerwane przez grupę protestujących, którzy wzywali do zawieszenia broni w Strefie Gazy. Wybuchła awantura. - Jeśli naprawdę zależy ci na ofiarach, to powinieneś uhonorować zabitych i wezwać do zawieszenia broni w Palestynie - krzyczała jedna z kobiet. Według relacji portalu "The Hill" protestujący zaczęli krzyczeć: "Zawieszenie broni teraz". Prezydent odpowiedział, że "rozumie ich zdecydowanie". - Po cichu pracuję z izraelskim rządem, aby skłonić ich do ograniczenia i znacznego wyniesienia się ze Strefy Gazy - powiedział Biden. USA. Wojna w Strefie Gazy dzieli polityków Partii Demokratycznej Wojna w Izraelu jest w ostatnich tygodniach przedmiotem ostrego sporu politycznego w Partii Demokratycznej, której lewe skrzydło jest przeciwne podejściu Joe Bidena. Argumentują, że w izraelskich działaniach zginęły tysiące palestyńskich cywili. Administracja Białego Domu zdecydowanie wsparła Izrael po ataku Hamasu 7 października i odrzuciła wezwania do zawieszenia broni, twierdząc, że pozwoliłoby to palestyńskiej organizacji na przegrupowanie. Z drugiej strony Biden i członkowie jego gabinetu wzywali Izrael do zminimalizowania wpływu swoich operacji na ludność Strefy Gazy. Na początku stycznia Siły Obronne Izraela przekazały, że po raz pierwszy od początku wojny wycofają z północnej części enklawy kilka tysięcy żołnierzy. Pięć brygad miało zostać przesuniętych na tyły, na potrzeby szkoleń i odpoczynku. Źródło: The Hill, AFP *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!