Reklama

"UE nie przegłosuje nas w sprawie kwot migracyjnych"

Czeski premier Andrej Babisz wyraził w czwartek przekonanie, że państwa członkowskie Unii Europejskiej nie przegłosują ponownie Czech w sprawie kwot przyjmowania imigrantów. Według niego wprowadzenie kwot mogłoby spowodować wyjście kolejnych państw z UE.

"Sądzę, że (państwa unijne) zdają sobie sprawę, że taka decyzja o kwotach, którą uważam za bezsensowną i która nie rozwiąże problemu nielegalnej imigracji, miałaby całkowicie negatywny wpływ na wizerunek Unii Europejskiej i Komisji Europejskiej. Dlatego zakładam, że takiego błędu już te państwa powtarzać nie będą" - powiedział Babisz dziennikarzom przed odlotem do Brukseli na szczyt UE.

"Mam wrażenie, że nasza scena polityczna prezentuje jednolity pogląd na temat nielegalnej migracji" - dodał.

W Brukseli czeski premier ma przedyskutować z szefami rządów pozostałych państw Grupy Wyszehradzkiej problem skarg, skierowanych przez Komisję Europejską do Trybunału Sprawiedliwości UE w związku z odmowami zaakceptowania kwot przyjmowania uchodźców.

Reklama

Ministrowie spraw wewnętrznych państw unijnych przyjęli w 2015 roku większością głosów decyzję o jednorazowym kwotowym rozdzieleniu uchodźców między kraje członkowskie UE.

Babisz chce napisać do przewodniczącego KE Jean-Claude'a Junckera szczegółowy list w sprawie czeskiej polityki migracyjnej. Zamierza również umówić się na spotkanie z Junckerem, ale odbyłoby się ono dopiero w przyszłym roku.

Tymczasem premier Włoch Paolo Gentiloni oświadczył po spotkaniu z szefami rządów krajów Grupy Wyszehradzkiej, że dla Rzymu obowiązkowe kwoty migrantów są "minimum". Po rozmowach w Brukseli podziękował V4 za finansowe wsparcie w zmaganiach z falą migracji.

W Brukseli, przed szczytem UE, Gentiloni spotkał się z premierami Polski Mateuszem Morawieckim, Węgier Viktorem Orbanem, Słowacji Robertem Fico i Czech Andrejem Babiszem. W rozmowie na temat kryzysu migracyjnego uczestniczył też przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.

Zgodnie z zapowiedziami w czasie tego spotkania kraje V4 zadeklarowały zamiar wyłożenia 35 mln euro na zmagania z kryzysem migracyjnym.

Po czwartkowych rozmowach premier Włoch powiedział, odnosząc się do sprzeciwu V4 wobec przyjęcia uchodźców: "Dla nas mury i postawa zamknięcia są błędne, a obowiązkowe kwoty (migrantów) to minimalny wymóg Unii Europejskiej".

"Te kraje mają bardzo odległą opinię" - ocenił Gentiloni i przyznał, że "różnice pozostają". Będą one, dodał, tematem czwartkowych rozmów w czasie szczytu.

"Ale znaczące jest to, że różnice te nie uniemożliwiły inicjatywy politycznej, którą uważam za znaczącą i za którą dziękuję "- stwierdził szef włoskiego rządu, nawiązując do inicjatywy spotkania i finansowego zaangażowania.

Następnie podziękował Polsce, Węgrom, Czechom i Słowacji za zapowiedź wyłożenia 35 mln euro na wsparcie Włoch w projektach mających na celu powstrzymanie nielegalnej migracji i wzmocnienie aktywności w Libii.

"Jeśli chcemy wzmocnić rezultaty w walce z przemytnikami migrantów i zmienić w decydujący sposób sytuację w dziedzinie praw człowieka w Libii potrzebne jest jeszcze większe zaangażowanie finansowe, logistyczne, polityczne całej europejskiej rodziny" - mówił włoski premier. "O to Włochy poproszą dzisiaj wieczorem" - zapowiedział. 


PAP

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy