Szymański: Niskie szanse na obsadę kluczowych stanowisk w UE na najbliższym szczycie
Szanse na obsadę kluczowych stanowisk w UE na najbliższym szczycie są niskie - ocenił wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański. W kwestii polskich kandydatów Szymański podkreślił, że interesy Polski w UE są zbyt szerokie, by sprowadzić je do jednej teki.
W czwartek i piątek w Brukseli odbędzie się szczyt UE poświęcony dalszym negocjacjom w sprawie obsady najważniejszych stanowisk w instytucjach unijnych.
Szymański powiedział w rozmowie z PAP, że "szanse na obsadę kluczowych stanowisk w UE podczas zbliżającego się szczytu są niskie".
"Silnie podzielony Parlament i równie silnie podzielona Rada są w stanie blokować poszczególnych kandydatów, ale wciąż nie widać większości, która mogłaby wskazać osoby na te stanowiska" - podkreślił.
Wiceszef MSZ zaznaczył, że nazwiska zgłoszone przez grupy polityczne są wciąż poważnymi kandydatami na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Kandydatem wiodącym Europejskiej Partii Ludowej jest Manfred Weber; socjaliści natomiast chcą, żeby przyszłym szefem KE został jej obecny wiceszef Holender Frans Timmermans. Kandydatką liberałów jest unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager.
"Z całą pewnością nie są to jednak jedyne nazwiska w grze. Widać wyraźnie, że w Radzie nie ma zgody na jakikolwiek automatyzm w tej sprawie" - ocenił Szymański.
Wiceszef MSZ pytany o ustalenia Grupy Wyszehradzkiej, która zadeklarowała wspólne głosowanie w sprawie obsady najważniejszych stanowisk w UE, odparł, że V4 koordynuje wiele spraw w UE, w tym kwestie personalne, ale region jest szerszy i "w tym sensie równowaga geograficzna, która powinna towarzyszyć tym wyborom odnosi się do szerszej grupy państw".
Szymański był także pytany o to, o które obszary i stanowiska w KE będzie najbardziej zabiegał polski rząd oraz o deklarację wicepremiera Jarosława Gowina, że stanowiska komisarza ds. środowiska lub energii dla Polski są "w zasięgu ręki".
"Polskie interesy w UE są zbyt szerokie, by sprowadzić je do jednej teki, interesują nas różne wymiary unijnej polityki. W tym zbiorze jest także z pewnością szeroko pojęta tematyka energetyczna. Wiele będzie zależało od struktury nowej KE, która może się zmienić" - odpowiedział wiceminister ds. europejskich.
Pytany o to, jakie po wyborach do PE, w kolejnej kadencji instytucji unijnych, stanowisko w sprawie ich reformy będzie przedstawiał polski rząd, odparł, że "w trudnych czasach, kiedy mamy nasilające się różnice polityczne w UE potrzebna jest silna Rada Europejska, która może wytyczać drogi wyjścia ze sprzeczności interesów".
"Konsensualna metoda pracy Rady pozwala brać interesy wszystkich pod uwagę i w ten sposób budować jedność UE. Dla lepszej legitymizacji decyzji widzimy potrzebę wzmocnienia roli parlamentów narodowych, które powinny mieć prawo do skutecznego blokowania inicjatyw KE sprzecznych z interesami istotnych grup państw członkowskich" - podkreślił Szymański.
"Aktualne rozwiązania są iluzoryczne, o czym przekonaliśmy się przy okazji zorganizowania oporu wobec dyrektywy o delegowanych pracownikach. KE łatwo zlekceważyła stanowisko aż 11 parlamentów. Dlatego zaproponowaliśmy istotne wzmocnienie tego instrumentu - czerwoną kartkę" - dodał.
Szymański zaznaczył jednak, że zanim do takich instytucjonalnych zmian dojdzie, należy skupić się jednak politycznie na inicjatywach, "które łączą".