Komisja Europejska rozpoczyna procedurę państwa prawa wobec Polski
Komisja Europejska przeprowadziła w środę dyskusję o sytuacji w Polsce i kontrowersjach, jakie wywołały ustawy o Trybunale Konstytucyjnym oraz radiofonii i telewizji. Podczas konferencji prasowej, pierwszy wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans poinformował, że KE rozpoczyna wstępną ocenę sytuacji wokół zmian w Trybunale Konstytucyjnym w ramach unijnej procedury państwa prawa. - Naszym celem jest racjonalne rozwiązanie problemów z Polską, a nie oskarżanie czy wdawanie się w polemikę - powiedział.
Urzędnicy unijni już wcześniej zapewniali, że debata KE ma charakter orientacyjny i nie oznacza pierwszego kroku w istniejącej od marca 2014 r. procedurze ochrony praworządności w UE.
Celem debaty było przede wszystkim uporządkowanie dyskusji na temat Polski, a także rozpoczęcie rzeczywistego dialogu z polskim rządem i wyjaśnienie, dlaczego wprowadzane ustawy budzą tak wielkie emocje. Jak dotąd - ocenił pragnący zachować anonimowość urzędnik - takiego rzeczywistego dialogu nie było; kontakty miały formę wymiany listów, a także komentarzy na łamach mediów.
Podczas konferencji prasowej, pierwszy wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans poinformował na środowej konferencji, że Bruksela rozpoczęła wstępną fazę procedury dotyczącej zagrożenia dla państwa prawa.
- Podejmujemy ten krok w świetle informacji, które są aktualnie dostępne dla nas, w szczególności biorąc pod uwagę fakt, że wiążące zasady dotyczące Trybunału Konstytucyjnego nie są obecnie przestrzegane - powiedział Timmermans. Jak wyjaśniał, celem wszczęcia procedury jest wyjaśnienie faktów w obiektywny sposób, głębsza ocena sytuacji, a także rozpoczęcie dialogu z polskimi władzami bez przesądzania o kolejnych krokach.
- Rządy prawa to jedna z naszych fundamentalnych wartości. Wyrażaliśmy obawy w związku z ostatnimi wydarzeniami w Polsce - mówił, podkreślając, że działania podjęte przez nowo wybrany parlament w Polsce wpływają na funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego.
Timmermans podkreślał, że jest też świadomy niedawnych zmian w ustawie o radiu i telewizji, które - jak podkreślił - wywołały obawy o pluralizm i wolność mediów.
- Chciałbym przypomnieć, że rządy prawa (...) wymagają poszanowania dla demokracji i praw fundamentalnych. Nie może być demokracji i poszanowania dla praw podstawowych bez uszanowania państwa prawnego i na odwrót - podkreślił wiceszef KE.
- Podpisałem list skierowany do strony polskiej, w którym poprosiłem o rozpoczęcie dialogu. Jestem również gotów pojechać do Warszawy, by prowadzić rozmowy - zdeklarował Frans Timmermans.
Zapewnił również, że celem KE jest "racjonalne rozwiązanie problemów z Polską, a nie oskarżanie czy wdawanie się w polemikę".
Timmermans zdementował informacje, jakoby miały pojawić się różnice w KE na temat rozpoczęcia procedury wobec Polski.
KE powróci do tematu sytuacji w Polsce prawdopodobnie w połowie marca, po tym jak swoją opinię w sprawie zmian w TK wyda Komisja Wenecka przy Radzie Europy.
Pierwszy list, sygnalizujący zaniepokojenie sytuacją w Polsce został wysłany do Warszawy 23 grudnia przez pierwszego wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa. Dotyczył reformy Trybunału Konstytucyjnego. Timmermans wezwał do nieprzyjmowania ustawy o TK do czasu wyjaśnienia wątpliwości, a także zasugerował m.in., by polski rząd zwrócił się o opinię w tej sprawie do Komisji Weneckiej Rady Europy, co też rząd w Warszawie uczynił.
W poniedziałek odpowiedź wysłał Timmermansowi polski minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Napisał m.in., że list ws. zmian w TK odebrał jako "próbę nacisku na demokratycznie wybrany parlament i rząd". Troską polskiego rządu jest zapewnienie właściwego funkcjonowania TK i jego pluralizmu - podkreślił Ziobro.
Z kolei w miniony piątek do Brukseli nadeszła odpowiedź Polski na list Timmermansa z 30 grudnia dotyczący ustawy medialnej. Wiceprzewodniczący KE poprosił w nim o wykazanie, jak przepisy unijne, mówiące o konieczności promowania pluralizmu w mediach, były uwzględniane w przygotowywaniu ustawy.
W odpowiedzi podsekretarz stanu w MSZ Aleksander Stępkowski zaznaczył, że "Polska w pełni uznaje wolność i pluralizm mediów, traktując je jako kluczowy element pluralistycznego społeczeństwa". Wskazał też, że ustawa nie jest aktem wykonawczym dla unijnej dyrektywy o usługach audiowizualnych.
Atmosferę podgrzały dodatkowo krytyczne wypowiedzi niektórych unijnych polityków na temat działań polskiego rządu, w tym szefa europarlamentu Martina Schulza oraz komisarza UE ds. gospodarki cyfrowej Guenthera Oettingera. Ten ostatni zapowiedział nawet na łamach niemieckiej gazety "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", że opowie się za objęciem Polski nadzorem KE.
Od kilku dni urzędnicy w Komisji starają się uspokajać ton dyskusji o Polsce. Przewodniczący KE Jean-Claude Juncker oświadczył w miniony czwartek w Amsterdamie, że żadnej nagonki na Polskę nie ma, a KE chce przyjacielskiego i konstruktywnego dialogu z nowym polskim rządem.
Według nieoficjalnych informacji Juncker miał też zwrócić uwagę Oettingerowi, że takie wypowiedzi, jak ta na łamach "FAS", nie powinny mieć miejsca.
Jak twierdzą unijne źródła, sam Juncker nie jest zwolennikiem otwierania procedury przeciwko Polsce między innymi dlatego, że uważa ją za zbyt ważny dla UE kraj, a sytuacja wewnętrzna w Unii jest już i tak bardzo skomplikowana - choćby z uwagi na kryzys migracyjny.
Podobne stanowisko mają także komisarze z krajów Europy Środkowej i Wschodniej, zaś bardziej krytycznie na sytuację w Polsce patrzą Skandynawowie, komisarze z Belgii i Holandii - twierdzą źródła UE.
"Nie jestem w stanie przesądzić, w jakim kierunku potoczy się debata komisarzy w środę, ale dziś jest tendencja, by nawiązać dialog z polskim rządem" - powiedział jeszcze w poniedziałek wysokiej rangi unijny urzędnik.
Procedura reagowania na systemowe zagrożenia dla rządów prawa istnieje od marca 2014 roku. Celem tej procedury jest umożliwienie Komisji Europejskiej dialogu z danym państwem członkowskim, aby zapobiegać "wyraźnemu ryzyku poważnego naruszenia" przez państwo unijne m.in. wartości demokratycznych.
Proces ten składa się z trzech etapów. Pierwszym jest ocena KE, podczas której gromadzone i oceniane są wszystkie informacje dotyczące ewentualnych zagrożeń.
W kolejnym kroku, o ile sprawa nie zostanie załatwiona wcześniej, procedura przewiduje publikację przez KE "zalecenia w sprawie państwa prawnego". To wytyczne, by państwo członkowskie rozwiązało zidentyfikowane problemy w wyznaczonym terminie i poinformowało o tym Brukselę.
W trzecim etapie KE monitoruje działania podjęte w odpowiedzi na jej zalecenia. Jeśli uzna, że nie są one wystarczające, może skorzystać z mechanizmu przewidzianego w art. 7 Traktatu o UE, czyli zwrócić się do Rady o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszania wartości UE przez kraj unijny.