Informacje dotyczące działań Federalnej Służby Bezpieczeństwa opublikowała agencja Reutera, powołując się na doniesienia niezależnego rosyjskiego dziennika "Kommiersant" oraz trzech głównych agencji informacyjnych w Rosji. "Kommiersant": FSB wciąż prowadzi śledztwo w sprawie buntu Najnowsze informacje opierają one na słowach anonimowego źródła. Z publikacji wynika, że rosyjskie służby wciąż prowadzą przeciw "Kucharzowi Putina" śledztwo. Dochodzenie dotyczy podejrzenia o zorganizowanie zbrojnego buntu. Według informatora "nie było jeszcze czasu na zmianę statusu sprawy". Trzy główne rosyjskie agencje informacyjne - TASS, RIA i Interfax - również poinformowały, że sprawa karna przeciwko Prigożynowi pozostaje otwarta, a śledztwo jest w toku.Sprawa przeciw szefowi Grupy Wagnera została wszczęta 23 czerwca, a więc po tym, jak ogłosił "marsz dla sprawiedliwości". Wagnerowcy ruszyli wtedy na Moskwę i zajęli Rostow nad Donem. Ponadto mieli opanować wszystkie obiekty wojskowe w Woroneżu.Jednocześnie w kręgu rosyjskich władz pojawiają się głosy, które otwarcie mówią o odpowiedzialności, jaka czeka najemników walczących dla Grupy Wagnera.Niezależny białoruski portal informacyjny Nexta cytuje słowa rosyjskiego deputowanego Andreja Gurulowa, który powiedział, że bojownicy Prigożyna na pewno poniosą odpowiedzialność za zestrzelony samolot i zabitych żołnierzy regularnej armii. "Istnieje prawo Federacji Rosyjskiej. Nasi wojskowi zginęli przez atak określonych osób. Kto wydał rozkaz i wystrzelił rakietę? Nieważne, gdzie są i kto ucieka, wierzę, że komitet śledczy zajmie się sprawą i podejmie decyzję" - przywołuje wypowiedź Gurulowa Nexta. Bunt Prigożyna w Rosji. Szefa wagnerowców czekają konsekwencje? Uważa się, że Prigożyn rozpoczął zbrojną rebelię, ponieważ był skonfliktowany z rosyjskim dowództwem wojskowym. Negocjacje z szefem bojowników rozpoczął samozwańczy prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka. Jak podano, działał w porozumieniu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.W sobotę późnym wieczorem ogłoszono, że zawarto porozumienie, zanim doszło do rozlewu krwi. Najpierw informacje podała białoruska agencja informacyjna Belta. Później o odwrocie informował sam Jewgienij Prigożyn.Zgodnie z ustaleniami, na postawie których zawarto pokój, śledztwo przeciw Prigożynowi miało zostać umorzone. Ustalono też, że bojownicy biorący udział w buncie nie poniosą żadnych konsekwencji. W przestrzeni medialnej pojawiły się też informacje, jakoby "Kucharzowi Putina" obiecano dymisję ministra obrony Siergieja Szojgu. Z kolei sam szef wagnerowców, w ramach deeskalacji, miał udać się na Białoruś.Ostatni raz widziano go, gdy w sobotni wieczór opuszczał siedzibę dowództwa Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem.***Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!