Informacje o znalezionym fragmencie samolotu podaje dziennik "Izwiestjia" oraz blogerzy z kanału "112". Na nagraniach udostępnionych w sieci widać fragment skrzydła z numerem "O2795" oraz podwozie. Samo skrzydło miało zostać wydobyte z rzeki Ladyżenka w pobliżu stacji kolejowej w Kużenkinie. "To jedna z części samolotu, które odpadły w powietrzu i spadły do lasu" - przekazał obecny na miejscu reporter "Izwiestija" pokazując oderwane podwozie. Na miejscu pracuje specjalna grupa śledcza. Według doradcy szefa ukraińskiego MSW Antona Heraszczenki, znalezione fragmenty maszyny mogą potwierdzać tezę o tym, że "samolot rozpadł się, będąc jeszcze w powietrzu". Świadek mówił o wybuchu i oddzielonym skrzydle O wybuchu samolotu i odpadnięciu jednego ze skrzydeł mówił agencji Reutera w czwartek jeden ze świadków zdarzenia. Mieszkający w pobliżu miejsca katastrofy 72-letni Witalij Stepienok bał się, że fragmenty maszyny spadną na domy. - Zwykle, jeśli na ziemi dochodzi do wybuchu, to słychać echo, a tu był tylko huk. Popatrzyłem do góry i zobaczyłem biały dym - relacjonował świadek wypadku z w rozmowie z mediami, twierdząc, że skrzydło samolotu oddzieliło się od maszyny zanim ta dosięgnęła ziemi. Dodał, że maszyna nie pikowała, ale "ześlizgiwała się w dół". Wcześniej rosyjskie media informowały o fragmencie ogona odnalezionym trzy kilometry od miejsca katastrofy. W obrębie dwóch kilometrów znaleziono również inne fragmenty maszyny. Katastrofa samolotu z Prigożynem i Utkinem W środę wieczorem w Rosji w obwodzie twerskim doszło do katastrofy lotniczej. Jak podała rosyjska agencja transportu lotniczego Rosawiacja, na pokładzie Embraera Legacy 600 znajdował się szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn oraz jego "prawa ręka" Dmitrij Utkin. Według brytyjskiego wywiadu za eksplozją maszyny miała stać Federalna Służba Bezpieczeństwa. Z kolei analitycy amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną nie mają wątpliwości, że rozkaz likwidacji swojego "kucharza" wydał osobiście Władimir Putin. Kreml odpiera zarzuty o swoim udziale w katastrofie. Rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrji Pieskow nazwał zachodnie doniesienia "absolutnym kłamstwem". Do rozbicia maszyny doszło dokładnie dwa miesiące po tzw. marszu na Moskwę podczas którego Prigożyn z wagnerowcami wypowiedział posłuszeństwo rosyjskiej armii, domagał się również rozliczenia winnych niepowodzeń na froncie. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!