Rhee Keun dobrowolnie zgłosił się do walki w Ukrainie. Na miejscu odniósł rany i wrócił do swojego kraju - Korei Południowej. Tam jednak czekało na niego ok. 10 policjantów. Na lotnisku były kamery, jego powrót transmitowano w telewizji na żywo. Od funkcjonariuszy usłyszał, że ma poddać się obowiązkowej kwarantannie z powodu COVID-19, a później stawić się na przesłuchaniu. - Nie opuściłem pola bitwy całkowicie, wróciłem, by zaleczyć rany. Chcę wrócić, ponieważ wojna się nie skończyła, jest jeszcze wiele do zrobienia - powiedział Rhee na lotnisku, którego słowa cytuje agencja Reutera. Korea zakazała podróży do Ukrainy Ministerstwo Spraw Zagranicznych Korei Południowej złożyło przeciwko Keunowi skargę policyjną jeszcze w połowie marca. Zarzucono mu naruszenie ustawy paszportowej. W lutym ze względów bezpieczeństwa Korea Południowa zakazała podróżowania do Ukrainy. Za złamanie zakazu grozi rok pozbawienia wolności lub grzywna w wysokości 8000 dolarów. Chociaż władze Ukrainy zaproponowały Keunowi obywatelstwo, odmówił. Jak przyznał, zmiana obywatelstwa, by uniknąć kary "nie jest słuszna".