W piątek 24 lutego 2023 roku przypada rocznica bestialskiej napaści Rosji na Ukrainę. W tym dniu w Kijowie pojawił się m.in. premier Mateusz Morawiecki, który spotkał się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. W czasie rozmów szef polskiego rządu poinformował o przekazaniu pierwszej partii czołgów Leopard dla walczącego państwa. Pod wieczór z kolei Zełenski spotkał się z mediami z całego świata. W czasie trwającej ponad godzinę konferencji ukraiński przywódca był pytany m.in. o to, czy i kiedy może dojść do wygranej Ukrainy. Na wstępie Zełenski zaznaczył, że nikt nie spodziewał się, że sąsiad Ukrainy, Rosja, będzie chciał ją zniszczyć całkowicie. Szef państwa oświadczył, że do wygranej dojdzie, kiedy Ukraińscy i wszyscy partnerzy "odrobią swoją pracę domową". - Mamy wszystko: motywację, pewność, przyjaciół - podkreślił. Zełenski poinformował też, że chce włączyć do ukraińskiej "formuły pokojowej" kraje Ameryki Południowej, Afryki, Chiny i Indie. Wołodymyr Zełenski o Chinach. "Dobrze, że mówią o Ukrainie" W kontekście Chin ukraiński polityk był pytany również o zaprezentowany przez rząd w Pekinie 12. punktowy "plan pokojowy". - Dobrze, że Chiny zaczęły mówić o Ukrainie. My jesteśmy otwarci na rozważenie pewnych elementów pokojowego planu przez Chiny - zaznaczył. - Chcę wierzyć, że Chiny będą po stronie sprawiedliwego świata, czyli po naszej stronie. Bardzo chcę wierzyć w to, że Chiny nie będą dostarczać broni Rosji - dodał Zełenski. - To dla mnie punkt numer jeden - wskazał i zapewnił, że robi wszystko, by nie dopuścić do tego. - Jeśli Chiny będą w objęciach z Rosją, dojdzie do ryzyka III wojny światowej - ostrzegł Zełenski. Zaznaczył też, że inicjatorem inicjatyw pokojowych może być tylko kraj, na terytorium którego trwa wojna. Kontynuując temat Zełenski zaznaczył, że "Rosja może napaść na jeszcze jeden kraj". - Niestety tak. Uważam, że to jest możliwe - ocenił polityk. - Putin musi pokazać sukces i jakieś zwycięstwo. Do sukcesu na polu walki w Ukrainie nie dojdzie. Do zmasowanego rewanżu nie dojdzie. Wszyscy zdają sobie sprawę, że sukces może być tam, gdzie jest słaby punkt - tłumaczył. - Z punktu widzenia Kremla dobrze, by był to kraj z obszaru wpływu byłego ZSRR i kraj, w którym są jakieś nieporozumienia, konflikty - dodał i zwrócił uwagę na Mołdawię, po czym przypomniał, że ukraiński wywiad zdobył informacje o tym, że Rosja chciała przewrotu w Mołdawii. Czytaj też: Zełenski dziękuje Morawieckiemu. "Polska będzie z nami do zwycięstwa" Wołodymyr Zełenski o Polsce i państwach bałtyckich W czasie konferencji padło również pytanie o rolę Polski i państw bałtyckich w kontekście pomocy Ukrainie. - Państwa bałtyckie i Polska wspierają nas we wszystkim, o cokolwiek byśmy poprosili - podkreślił Zełenski. Dodał przy tym, że szczególną rolę odgrywają trzy państwa z grupy "krajów bałtyckich". Nie wymienił jednak ich nazw. Odnosząc się z kolei do tematu pociągnięcia do odpowiedzialności Rosjan za agresję, wskazał, że Ukraina ściśle współpracuje w tej dziedzinie z Holandią, Wielką Brytanią, USA i krajami bałtyckimi. Prezydent Ukrainy do dziennikarza ZDF o celach Putina Z kolei dziennikarz ZDF, drugiego programu niemieckiej telewizji publicznej, zapytał prezydenta Ukrainy, czy ten uważa, że nadal jest celem Putina. Nawiązał przy tym do zagranicznych podróży Zełenskiego. - Wydawało mi się, że Niemcy lepiej znają cele Putina - odparł ukraiński przywódca. Wołodymyr Zełenski o "najstraszniejszym dniu wojny" Nie brakowało też pytań o bardziej osobiste kwestie. Prezydent Ukrainy był pytany m.in. o to, jaki według niego był "najstraszniejszy dzień wojny" z Rosją. - Na pewno Bucza. To, co zobaczyłem, kiedy ją wyzwoliliśmy. Było to bardzo straszne - podkreślił Wołodymyr Zełenski. - Zobaczyliśmy, że diabeł nie jest gdzieś tam, on jest tu, na Ziemi - dodał. Polityk był pytany również o poczucie własnej roli i zadaniowości w kontekście wojny z Rosją. - Moje zadanie polega na tym, by światowe wsparcie dla Ukrainy nie słabło - stwierdził Zełenski. - Wielkie nasze zwycięstwo, to artyleria, którą dostaliśmy, także HIMARS-y. To była nowa, zwycięska strona tej wojny - zaznaczył i ocenił, że "bez wyzwolenia części terytorium - w obwodzie charkowskim, a później Chersonia - nie byłoby sukcesu w sprawie nowych rodzajów uzbrojenia". - Myślę, ze nikt w Ukrainie sobie nie wyobrażał, ze będziemy mieć Patrioty. A teraz otworzyliśmy tę stronę. Wierzą w nas - podkreślił Zełenski. Zełenski: Rosja może napaść na jeszcze jeden kraj - Niestety tak; uważam, że to jest możliwe - stwierdził Zełenski, odpowiadając na pytanie o to, czy według niego możliwy jest rosyjski atak na inny kraj, w tym należący do NATO. - Putin musi pokazać sukces i zwycięstwa. Do sukcesu na polu walki w Ukrainie nie dojdzie. Do zmasowanego rewanżu nie dojdzie. (...) Wszyscy zdają sobie sprawę, że sukces może być tam, gdzie jest słaby punkt - wyjaśniał prezydent. - Z punktu widzenia Kremla dobrze, by był to kraj z obszaru wpływu byłego ZSRR i kraj, w którym są jakieś nieporozumienia, konflikty - dodał. W tym kontekście Zełenski zwrócił uwagę na Mołdawię i przypomniał, że ukraiński wywiad zdobył informacje o tym, że Rosja chciała przewrotu w Mołdawii. Zełenski: Jeśli przegramy, to Rosja zaatakuje kraje bałtyckie Prezydent został zapytany o to, co by powiedział tym Amerykanom, którzy twierdzą, że wsparcie USA dla Ukrainy jest za duże. Jak ocenił, USA "nigdy nie porzucą (w potrzebie) państwa NATO". - A jeśli dojdzie do tego, że Ukraina nie wytrzyma przez te czy inne poglądy, przez osłabienie pomocy, to Rosja przyjdzie do krajów NATO. Tak się stanie - powiedział Zełenski. Według niego w przypadku przegranej Ukrainy Rosja może zaatakować kraje bałtyckie. - Wtedy USA będą wysyłać swoich synów i swoje córki; będą walczyć i będą ginąć. Nie daj Boże, bo jest to ogromny smutek - dodał.