Ukraiński przywódca był pytany, jakie są najważniejsze efekty środowych rozmów prezydentów Polski, Litwy i Ukrainy. Andrzej Duda, Gitanas Nauseda i Wołodymyr Zełenski spotkali się we Lwowie na szczycie prezydentów Trójkąta Lubelskiego. - Uważam, że ogólnie rzecz biorąc w tym formacie nie chodzi o taktykę, chodzi o strategię. Strategia Trójkąta Lubelskiego dotyczy tego, co łączy nasze państwa. Jesteśmy razem; są kwestie, które łączą nas historycznie. Obecnie jest jednakowe, podkreślam jednakowe, rozumienie przez nas potężnych partnerów - stwierdził ukraiński prezydent w wywiadzie wyemitowanym w TVP. Potężni partnerzy - jak kontynuował - to nie są tylko liderzy. - Liderzy dają ważne przesłanie, a potęga polega na jedności i jednoczeniu się społeczeństw. Społeczeństw, które widzą i zdają sobie sprawę, dokąd podążamy pod względem strategicznym - dodał. "Nasze społeczeństwa wspierają się nawzajem" Zełenski akcentował, że "nasze społeczeństwa wspierają się nawzajem, idą zrozumiałą drogą geopolityczną, podążają tą drogą razem, w jednym kierunku". - Trzeba, aby ta sprawa była cały czas na porządku dziennym, na stole, dlatego, że jesteśmy przyjaciółmi i nie możemy zaprzepaścić tych relacji - powiedział ukraiński prezydent. - Tak samo określamy wszystkie ryzyka. Jest wróg, obecnie jest to agresja Federacji Rosyjskiej, która uderzyła w Ukrainę. Ten atak jest przeciwko naszym wspólnym wartościom. Jeśli Ukraina nie odeprze tej agresji, to ta agresja może rozprzestrzenić się dalej, uderzając niestety w naszych przyjaciół z Trójkąta Lubelskiego - dodał. - Stanowią one atrakcyjny cel dla rosyjskiej agresji; raz jeszcze podkreślam, zarówno pod względem historycznym, jak też z punktu widzenia aktualnych zakusów imperialnych Rosji. Bardzo ważne jest to, że utrzymujemy takie relacje strategiczne. Polska i Litwa to pierwsze państwa, które przyszły ze wsparciem, udzieliły pomocy, kontynuują działania - podkreślił ukraiński prezydent. Zełenski: Z Andrzejem Dudą łączą mnie bliskie stosunki Trójkąt Lubelski jest formatem współpracy trójstronnej między Polską, Litwą i Ukrainą. Powołany został w 2020 r., a jego celem jest pogłębianie współpracy politycznej, ekonomicznej i społecznej tych państw oraz wspieranie euroatlantyckich dążeń Ukrainy. Przyjęta w środę w środę przez prezydentów: Andrzeja Dudę, Wołodymyra Zełenskiego i Gitanasa Nausedę wspólna deklaracja zawiera potwierdzenie gotowości do dalszego wzmacniania zdolności obronnych Ukrainy i wsparcia wysiłków na rzecz zapewnienia jej natychmiastowej stabilności finansowej. Zełenski podkreślił, że z prezydentem Andrzejem Dudą łączą go bardzo bliskie stosunki. - Mamy relację osobistą, jest także szczególna relacja, jeżeli idzie o nasze drugie połówki, to też jest bardzo ważne - zapewnił. - Jest wiele kwestii, o których wiemy tylko ja i Andrzej Duda, o których rozmawialiśmy nie korzystając ze specjalnych środków komunikacji rządowej, a przez WhatsApp w pierwszych dniach wojny i później - wyjawił. - Nie chcę używać jakiś górnolotnych słów, ale pod względem historycznym jest to bardzo wielka szansa dla Polski i Ukrainy, bo nigdy wcześniej (...) nie było takiej sytuacji żebyśmy byli tak jednomyślni i zjednoczeni. Jest to bardzo ważne, bo były różne sytuacje w życiu, w historii, ale teraz także społeczeństwa są razem i my z Andrzejem dajemy przykład bardzo ważnych, bardzo głębokich relacji - oznajmił. Zełenski zapewnił, że wojna z Rosją zakończy się zwycięstwem Ukrainy. - Wojna się zakończy, jesteśmy pewni, że zakończy się zwycięstwem, inny wynik nie wchodzi w grę - podkreślił. - Jestem przekonany, że to zostanie w pamięci, o tym trzeba pamiętać i nie zaprzepaścić tego poziomu relacji między Ukrainą a Polską, między narodem Ukraińskim i narodem Polskim - zaznaczył prezydent Zełenski. "Proszę, by Ukraińcy pozostali Ukraińcami" Podczas wywiadu przywódca Ukrainy pytany był m.in. o to, co chciałby przekazać Ukraińcom, którzy po 24 lutego - ataku Rosji na Ukrainę - przybyli do Polski. - Chciałbym, by przy całej miłości i szacunku do narodu polskiego, jest to prawdą, że tak serdecznie ich przyjmują, chciałbym poprosić o dwie rzeczy. Po pierwsze, by pozostali Ukraińcami i jest ważne, by oni później wrócili do Ukrainy, ponieważ walczymy o to, co im się należy, należy się ludziom Ukrainy - odpowiedział Wołodymyr Zełenski. Jak dodał, "nie ma sensu wojować, jeśli nie ma ludzi i nie ma dla kogo wojować, to jest ważne". - Po drugie, chciałbym poprosić o wielki szacunek do narodu polskiego - powiedział ukraiński prezydent. - Różnie bywa i ja to rozumiem, że różnie może być. Komuś się coś może nie spodobać, długo mieszkasz w innym kraju, długo mieszkasz czasami u kogoś w domu. Są przyzwyczajenia własne, a są miejscowe zwyczaje. Jesteśmy w gościach - przypomniał Zełenski. - Uważam, że jest to bardzo ważne, by okazywać szacunek dla narodu polskiego, by później, jak wrócicie do Ukrainy, Polacy mogli powiedzieć: "Niestety, Ukraińcy wyjechali, a jak dobrze żyliśmy razem" - powiedział prezydent Ukrainy. "Polska wzięła Ukrainę w ramiona. Nie było barteru" Prezydent Ukrainy był pytany, kto go najbardziej zaskoczył, jeżeli chodzi o wsparcie dla jego kraju, a kto nie. - Spodziewaliśmy się takiego wsparcia, jeżeli chodzi o naszych partnerów z Trójkąta Lubelskiego, tak samo spodziewaliśmy się ogromnego wsparcia od naszych bałtyckich przyjaciół z Estonii i Łotwy. Powiem państwu szczerze, że spodziewaliśmy się takiego wsparcia od naszych najbliższych sąsiadów. Rzecz jasna nie od wszystkich, podkreślam - nie od wszystkich. Nie mam teraz na myśli Rosji, która jest agresorem, ani Białorusi z jej odpowiednim stanowiskiem, które niestety zajęła - mówił. - Mam na myśli wszystkich pozostałych naszych sąsiadów, państwa europejskie, państwa członkowskie Unii Europejskiej. Oczekiwaliśmy pomocy od wszystkich. Niestety nie od wszystkich tej pomocy się doczekaliśmy. Powiem państwu otwarcie, jako podsumowanie tych prawie 11 miesięcy nastąpiło też przewartościowanie wielu spraw i kwestii - stwierdził Zełenski. - Zobaczyłem, że są kraje małostkowe, nawet nie małe, które niestety nie poparły nas od samego początku. Dopiero po tym jak zobaczyły, że obroniliśmy Kijów, obwód kijowski, mimo olbrzymich trudności i bardzo krwawych walk. Pamiętacie państwo Mariupol, Donbas i inne. Dopiero po tych naszych postępach te kraje zaczęły się zwracać w naszą stronę - podkreślił Zełenski. I - jak zaznaczył - te kraje zamiast "balansowania między Ukrainą a Rosją, wybrały w końcu walkę o wartości, które to wartości wspomniane kraje wszędzie deklarują". - Mam na myśli wartości Unii Europejskiej. Obecnie sytuacja jest już bardziej klarowna, jeśli chodzi o wsparcie Ukrainy. Dużo zrobiły Stany Zjednoczone, taka jest prawda. Zdziwiły nie dlatego, że się ich nie spodziewaliśmy, po prostu tak się stało, takie były relacje na szczeblu społeczeństw, tak się układały relacje na szczeblu liderów. W pewnych momentach to bardzo pomagało, dlatego że widzi pan, że nie ma jakichś specjalnych więzi pod względem historycznym i odległości geograficzne są spore, a w rzeczywistości okazało się, że te odległości są tak naprawdę zupełnie bez znaczenia i jesteśmy prawie że sąsiadami - zauważył.