- Jestem wdzięczny za to, że mogę dziś do państwa przemówić. Jestem przekonany, że doskonale wiecie co się dzieje teraz w Ukrainie. Wiecie dlaczego, to wszystko się dzieje, wiecie, kto jest winny. Nawet ci, którzy chowają głowę w piasek i starają się szukać pieniędzy w Rosji - mówił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przed francuskim Zgromadzeniem Narodowym. Wojna w Ukrainie. "Mariupol wygląda jak Verdun" - Zwracam się do wszystkich z pytaniem: w jaki sposób zatrzymać tę wojnę? Większość odpowiedzi leży w naszych rękach. 9 marca bomby rosyjskie zostały zrzucone na szpital w Mariupolu. Było to bardzo spokojne miejsce w Ukrainie - spokojne, dopóki nie pojawiły się tam wojska rosyjskie i w sposób brutalny zaczęły postępować tak, jakby to było średniowiecze. Zaczęły zabijać ludzi w szpitalu położniczym - mówił prezydent. Zobacz też: Wojna na Ukrainie. Wpadka ambasadora Rosji. Powodem jedno słowo - W szpitalu, na który zrzucono bomby były kobiety, które przygotowywały się do porodu. Większość z nich przeżyła - ale niektóre zostały poważnie ranne. Jedna z kobiet straciła stopę, inna kobieta została została postrzelona w miednicę i straciła dziecko. Staraliśmy się ją uratować, ale ona właściwie prosiła lekarza, żeby pozwolił jej umrzeć, nie chciała pomocy. Nie widziała już żadnego sensu w życiu. Nie przeżyła - dodawał Zełenski. Prezydent poprosił deputowanych o minutę ciszy dla wszystkich ofiar inwazji rosyjskiej. Po tych słowach wszyscy politycy wstali ze swoich miejsc. Zełenski dodawał, że krajobraz Mariupola przypomina teraz ruiny Verdun po pierwszej wojnie światowej. - W tej chwili armii rosyjskiej nie robi różnicy to, do kogo strzela - niszczy wszystko. Szkoły, uniwersytety, szpitale, przedszkola. Niszczą jedzenie i zaopatrzenie. Nie patrzą na to, że popełniają przestępstwa wojenne - wprowadzają strach, terror i każdy z nas jest tego świadom - mówił ukraiński prezydent.Zełenski podkreślał, że Europa "od 80 lat nie widziała czegoś takiego". - W tej chwili na Ukrainie są zrozpaczeni ludzie, którzy błagają o to, żeby umrzeć - mówił. Wołodymyr Zełenski: Francuskie firmy muszą opuścić Rosję Prezydent Ukrainy mówił też, że chętnie prowadziłby rozmowy pokojowe w formacie normandzkim - Ukraina, Rosja, Francja i Niemcy. Grupa została powołana w 2014 r. w celu rozstrzygnięcia wojny w Donbasie i kwestii przynależności Krymu. Zełenski dodawał jednak, że choć spotkania (ostatnie odbyło się w 2019 r.) "były światełkiem nadziei, że Rosja może wybrać pokój", to 24 lutego "to wszystko upadło". - Wszystko zostało zbombardowane przez wojska rosyjskie i zmiecione przez ich sprzęt - mówił. - Prawdy, której nie znaleźliśmy przy stole musimy szukać na polu bitewnym. Pozostaje nam determinacja i odwaga po to, żeby bronić naszej wspólnej wolności. Dla Paryża i Kijowa, dla Berlina i Warszawy, dla Madrytu, Rzymu, Bratysławy ponieważ nikt nam w tym nie pomoże - dodawał. Zełenski dziękował Francji za zaangażowanie, podkreślał też, wkład prezydenta Emmanuela Macrona, który "okazał się prawdziwym przyjacielem". - Wiecie, czym jest wolność, równość, braterstwo; potrzebujemy waszej pomocy, by wolność nie przegrała - mówił, dodając, że Ukraina oczekuje od Francji, że ta "będzie liderem" i będzie działać na rzecz "przywrócenia integralności terytorialnej Ukrainy". Apelował o "jeszcze większe wsparcie", by "wolność nie została stracona". - Francuskie firmy muszą opuścić rosyjski rynek. Renault, Auchan, Leroy Merlin muszą przestać sponsorować machinę wojny Putina. Muszą przestać finansować zabijanie kobiet i dzieci oraz gwałty. Wartości są ważniejsze niż korzyści - apelował.