Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że otrzymał raporty od dowództwa Sił Zbrojnych i Sił Powietrznych Ukrainy i "nie może im nie wierzyć". - Wierzę, że to był rosyjski pocisk, tak wynika z raportów wojskowych, którym ufam - podkreślił. Eksplozja w Przewodowie. Wołodymyr Zełenski: To nie była nasza rakieta Przywódca stwierdził, że Ukraina powinna zostać dopuszczona na miejsce eksplozji. - Czy mamy prawo być w zespole dochodzeniowym? Oczywiście - powiedział prezydent Ukrainy. - Jestem przekonany, że powinniśmy i będziemy brać udział w śledztwie. Chcę, byśmy byli sprawiedliwi, i jeśli było to użycie naszej obrony przeciwlotniczej, to chcę tych dowodów. Najpierw śledztwo, dostęp i dane, które macie - cytuje Zełenskiego portal Suspilne. Wcześniej w środę sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Ołeksij Daniłow powiedział, że Ukraina prosi o niezwłoczny dostęp do miejsca wybuchu rakiety w Polsce dla swych specjalistów. Daniłow podkreślił, że Ukraina opowiada się za wspólnym, jak najbardziej szczegółowym zbadaniem tego incydentu. - Jesteśmy gotowi, by przekazać partnerom posiadane przez nas dowody rosyjskiego śladu. Oczekujemy też od partnerów informacji, na podstawie której wyciągnięto ostateczny wniosek na temat tego, że chodzi o rakietę ukraińskiej obrony przeciwlotniczej" - oznajmił szef RBNiO. Zapewnił, że Kijów jest w pełni otwarty na wszechstronne zbadanie tej sytuacji i uzgodnienie wniosków na podstawie "całego zestawu posiadanych danych". NATO: Najprawdopodobniej to pocisk ukraińskiej obrony przeciwlotniczej Wstępne badania zespołu analitycznego NATO wskazują z kolei, że eksplozja w Przewodowie została spowodowana najprawdopodobniej przez pocisk ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, wystrzelony, aby bronić terytorium Ukrainy - powiedział w środę na konferencji prasowej w Brukseli szef NATO Jens Stoltenberg. - To nie wina Ukrainy. Ostateczną odpowiedzialność ponosi Rosja, ponieważ kontynuuje nielegalną wojnę z tym państwem - podkreślił szef Paktu Północnoatlantyckiego. W podobnym tonie wypowiedział się także prezydent Andrzej Duda. Po naradzie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego prezydent oświadczył, że "nic nie wskazuje na to, że zdarzenie w Przewodowie - to intencjonalny atak na Polskę i nie mamy żadnych dowodów, że rakieta została wystrzelona przez Rosję". Jak przekazał Andrzej Duda "jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta, która służyła obronie przeciwrakietowej, czyli była użyta przez siły obronne ukraińskie".