Po ataku na most Krymski były prezydent i premier Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew w wywiadzie dla jednego z influencerów na Telegramie zapowiedział, że jego sprawcy nie unikną konsekwencji. Zostali nazwani "terrorystami", a pod ich adresem padły groźby. "Rosja może odpowiedzieć na tę zbrodnię tylko poprzez bezpośrednie zabijanie terrorystów, jak to jest w zwyczaju w innych częściach świata. Tego oczekują obywatele rosyjscy" - stwierdził Miedwiediew. Jego zdaniem nie ma wątpliwości, kto stoi za wybuchem na moście łączącym Krym z Rosją. "To był akt terrorystyczny i sabotaż dokonany przez zbrodniczy reżim kijowski. Nigdy nie było co do tego wątpliwości. Przedstawiono wszystkie raporty i wyciągnięto wnioski" - zaznaczył. Pożar na moście Krymskim Most Krymski, zbudowany w 2018 roku nad wodami Cieśniny Kerczeńskiej, łączy okupowany Półwysep Krymski z rosyjskim Krajem Krasnodarskim. Otwierał go osobiście Władimir Putin. Od początku inwazji rosyjskiej na Ukrainę w lutym br. połączenie jest wykorzystywane przez Kreml do transportu żołnierzy i sprzętu wojskowego na Krym, a następnie do Ukrainy. Strona rosyjska podała informację, że do pożaru doszło po wybuchu samochodu ciężarowego, który spowodował zapalenie się cystern z paliwem na kolejowej części mostu. W zdarzeniu miały zginąć trzy osoby. Prócz kolejowej nitki mostu zniszczone są odcinki drogi na jednej z nitek samochodowych. Z opublikowanych zdjęć wynika, że część tej trasy runęła do wody. W sobotę wieczorem Rosja poinformowała, że przez most mogą już przejeżdżać pociągi. Rosyjska agencja Ria Novosti opublikowała film, który ma przedstawiać przejazd pierwszych wagonów przez przeprawę.