Fragment z propagandowego programu "Sołowjow na żywo" emitowanego w serwisie Telegram został opublikowany przez Julię Davis - amerykańską dziennikarkę, która zajmuje się monitorowaniem treści podawanej widzom przez reżimową telewizję i rosyjskie media społecznościowe. "Są zszokowani tym, że cesarz jest nagi" - napisał o rosyjskich dziennikarzach jeden z komentujących pod nagraniem z programu Sołowjowa. Prezenter państwowych telewizji Rossija 1 i Rossija 24 twierdzi, że "nie ma złudzeń". Wskazał m.in. na puste magazyny ze sprzętem dla rekrutów i domagał się wyciągnięcia konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za braki w armii. Zdaniem "żołnierza Putina", odpowiadającego za logistykę w armii gen. Dmitrija Bułhakowa powinny spotkać surowsze konsekwencje niż dymisja. - Niech wyjaśni: gdzie jest wszystko, co powinno się znajdować w naszych wojskowych składach dla zmobilizowanych rekrutów? Gdzie jest to wszystko? - zastanawiał się gospodarz programu. - Jeśli generał Wiktor Goremykin uważa, że wszystko jest i nic więcej nie jest potrzebne, to idź, wytłumacz to zmobilizowanym ludziom. Regiony wydają pieniądze, kupują rzeczy, pomaga społeczeństwo obywatelskie. Gdzie jest wszystko, co powinno być w naszych zapasach? To dotyczy tylko 300 tys. żołnierzy. Po drugiej stronie jest ich milion - stwierdził Sołowjow. Rosjanie z nową nadzieją. Zaczęli już wątpić w wygraną W dalszej części swojego monologu wyjaśnił, skąd u Rosjan pojawił się tak duży entuzjazm i poczucie ulgi po ostatnich zmasowanych ostrzałach rakietowych terytorium Ukrainy. - Dlaczego ludzie byli tak podekscytowani, kiedy zaczęliśmy atakować cele przez dwa dni z rzędu? Ponieważ pojawiły się wątpliwości, czy zostało nam coś, czym można uderzyć w cele! Bo kiedy czegoś potrzebujesz, a tego nie ma, zaczynasz we wszystko wątpić - powiedział. Sołowjow wrócił jednak do kwestii niekompetencji rosyjskich dowódców na froncie, którzy mieli przedstawiać fałszywy obraz sytuacji społeczeństwu, mamiąc ich wizją szybkiej i łatwej wygranej. - Odpowiedzialni za to, że przeciągamy "operację specjalną" od lata, powtarzali nam, że mają jakieś wielkie pomysły w zanadrzu. Ale spójrzcie na efekty. Gdzie są efekty? - zapytał retorycznie propagandysta. - Słyszałem, że armia próbuje zrzucić winę na tajemniczych polityków stojących im na drodze. Kto i co stoi na twojej drodze? Powiedz społeczeństwu, że potrzebujesz 300 tys. żołnierzy. Zapytam po raz 156: W naszej armii jest 1 150 000 ludzi, gdzie oni są? Czy z nimi jest tak samo, jak z amunicją w naszych składach? Czy naprawdę istnieją? Przez kogo i kiedy minister obrony został wprowadzony w błąd? - zastanawiał się głośno prowadzący show. Wojna w Ukrainie. Putin się "wystrzelał"? Tak uważa NATO W ostatniej rozmowie z agencją Reutera jeden z wysoko postawionych urzędników stwierdził, że rosyjska armia "w znacznym stopniu" wyczerpała zapasy precyzyjnej amunicji. Podkreślił przy tym, że uzupełnienie tych braków może być kłopotem dla agresora, ponieważ rosyjski przemysł nie jest w stanie wyprodukować wszystkich części do systemów broni, która wymaga naprawy lub nowych pocisków. To efekt sankcji nałożonych przez Zachód. Zdaniem urzędnika NATO rosyjski atak nuklearny, którym straszy Putin, trwale zmieniłby przebieg konfliktu i prawie na pewno wywołałby "fizyczną reakcję" sojuszników Ukrainy, w tym krajów należących do Paktu. Informator w rozmowie z Reutersem uważa, że "Rosja wykorzystuje swoje nuklearne groźby głównie do powstrzymania NATO" i innych państw przed bezpośrednim przystąpieniem do wojny z Ukrainą, a każde użycie przez Moskwę broni z jej jądrowego arsenału doprowadziłoby do "bezprecedensowych konsekwencji".