Ukraiński koncern Enerhoatom informował, że połączenie zostało odcięte w wyniku rosyjskiego ostrzału. Elektrownia znajduje się pod okupacją wojsk rosyjskich. - Wznowienie ostrzałów, które uderzyły w jedyne źródło zewnętrznego zasilania elektrowni, było ogromnie nieodpowiedzialne. Zaporoska Elektrownia Atomowa musi być chroniona - powiedział dyrektor generalny MAEA Rafael Mariano Grosii, cytowany w komunikacie agencji. Grossi zapowiedział, że wkrótce pojedzie do Rosji, a następnie wróci na Ukrainę, by uzgodnić kwestie bezpieczeństwa nuklearnego i strefy ochronnej wokół elektrowni. - To absolutny i pilny imperatyw - podkreślił szef MAEA. Paliwa starczy na co najmniej 10 dni Połączenie elektrowni z linią energetyczną zostało zerwane około godz. 1 w nocy czasu miejscowego - przekazał Grossi, powołując się na oficjalne informacje strony ukraińskiej oraz doniesienia ekspertów agencji przebywających na terenie siłowni. Automatycznie włączonych zostało 16 agregatów prądotwórczych, które zapewniły zasilanie sześciu reaktorom. Gdy sytuacja się ustabilizowała, dziesięć agregatów wyłączono, a sześć zasila reaktory - napisano w komunikacie MAEA. Ukraińscy pracownicy poinformowali agencję, że wszystkie systemy bezpieczeństwa w elektrowni mają zasilanie i działają normalnie. Choć reaktory są wyłączone, potrzebują zasilania ze względów bezpieczeństwa. Paliwa do agregatów wystarczy na co najmniej 10 dni, a inżynierowie z elektrowni rozpoczęli już prace w celu przywrócenia połączenia z linią energetyczną - dodano.