Organizatorka ruchu Olga Tsukanowa zaapelowała do Putina o otwarte spotkanie po tym, jak wyszło na jaw, że ten będzie rozmawiał z "matkami żołnierzy". Nikt z organizacji "Rada matek i żon" nie dostał jednak zaproszenia. Dlatego jej działaczki chcą własnej konfrontacji z prezydentem Rosji. Zdaniem Tsukanowej prezydent zamierza zorganizować spotkanie z "kieszonkowymi matkami", aby pokazać, że władze reagują na apele bliskich zmobilizowanych. - Ale to nie jest to, czego potrzebujemy. Władimirze Władimirowiczu, jesteś mężczyzną czy co? Masz odwagę spotykać się twarzą w twarz, otwarcie, nie z "kieszonkowymi matkami", na które się zgodziłeś, ale z tymi prawdziwymi, które z różnych miast przyjechały tu do Ciebie na własny koszt? - zwróciła się z apelem do prezydenta Rosji Tsukanowa. - Jesteśmy tutaj w Moskwie, gotowe na spotkanie. Czekamy na twoją odpowiedź! - mówiła. Na spotkanie nie zostali zaproszeni także przedstawiciele organizacji praw człowieka. "Jeśli zadzwonią, pomyślimy, o czym rozmawiać z Putinem. Jesteśmy organizacją pokojową" - cytuje słowa Wlentiny Melnikowej, sekretarz wykonawczej Związku Komitetów Matek Żołnierzy, portal Meduza. Powstanie patriotyczny ruch matek wojskowych? We wtorek gazeta "Wiedomosti" poinformowała, że według źródeł zbliżonych do administracji prezydenta, Putin spotka się w tym tygodniu z matkami rosyjskich wojskowych. Ma się to zbiec z Dniem Matki, który w Rosji wypada 27 listopada. Według doniesień podczas spotkania włodarz Kremla nie będzie unikał "tematu działań wojennych, w które zaangażowany jest personel wojskowy". Plany Putina związane ze spotkaniem z matkami rosyjskich żołnierzy potwierdził rzecznik prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow. Meduza, powołując się na bliskie Kremlowi źródło podała, że rosyjskie władze rzekomo rozmawiają o możliwość stworzenia alternatywnego, patriotycznego ruchu matek wojskowych.