"Polskie media nadal prowadzą antyrosyjską, fałszywą kampanię, mającą na celu oczernianie wizerunku Rosji i dezinformację ludności Polski o przebiegu i celach specjalnej operacji wojskowej" - twierdzi rzeczniczka rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa. Do swojego wpisu na Telegramie dorzuciła fragmenty newsów polskich portali informacyjnych. Jeden z nich informuje o 16 tys. ukraińskich dzieciach, które zostały nielegalnie deportowane do Rosji. Inny z nagłówków mówi o fatalnym wyposażeniu rosyjskich żołnierzy na linii frontu, co wielokrotnie zostało udowodnione w czasie trwającej od ponad roku wojny. Zacharowa stanowczo zaprzecza, jakoby Rosjanie byli słabo wyposażeni. "Zdenerwujemy 'niepartnerów' pogrążonych w antyrosyjskiej histerii: będzie wystarczająco dużo pocisków i sprzętu, aby wypełnić cele i zadania specjalnej operacji wojskowej" - napisała. Rzeczniczka MSZ poleciła również osobom "naprawdę zainteresowanym tematem", aby zapoznały się z oficjalnymi danymi i materiałami wideo rosyjskiego ministerstwa obrony. Nie wspomniała jednak, że oficjalne dane rosyjskiego MON zaniżają starty poniesione na froncie, a w mediach społecznościowych prowadzona jest kampania propagandowa, powielająca kłamstwa o "nazistach rządzących Kijowem". Marija Zacharowa: Polskie media podważają stabilność Rosji Zacharowa zarzuciła także polskim mediom, że nie poruszają tematu domniemanej korupcji w Siłach Zbrojnych Ukrainy. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ twierdzi również, że zachodnia broń wysyłana do Ukrainy trafia na czarny rynek, mimo że jedynym źródłem tej informacji są prokremlowscy propagandyści. "Polscy 'dziennikarze' od dawna są zarażeni wirusem ślepoty wybiórczej" - napisała. Zanegowała również gwałtowny wzrost cen oraz problemy z importem i tranzytem towarów w obwodzie kaliningradzkim, mimo że wiadomości te pochodziły od mieszkańców tego regionu. "Wszystkie te zarzuty to nic innego jak daremna próba podważenia stabilności w Rosji i 'udowodnienia' skuteczności zachodnich sankcji. Jednak na przykład raport Federalnej Służby Statystycznej pokazuje coś odwrotnego. Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych, według najnowszych informacji, oscyluje w granicach normy" - podkreśliła.