Marija Zacharowa, czołowa propagandystka Kremla, znana jest z wybiórczego dobierania faktów tak, aby przedstawić obraz sytuacji podobający się na Kremlu. Zna się też na manipulacji, dlatego pisząc na Telegramie o rzekomym "terrorystycznym charakterze" rządu w Kijowie pomija fakt, że osiem lat temu Krym został siłą przejęty przez Rosję. Natomiast zasiadający w Dumie Państwowej Andrij Gurulow przyznał, że jest "zły" po tym, jak dowiedział się, co stało się z mostem Krymskim. Dodał jednak, że na wojnie "takie rzeczy się zdarzają". Słowa Gurulowa przytoczyła "Ukraińska Prawda". Z cytatu wynika, że użył słowa "wojna", a nie "specjalna operacja wojskowa", jak agresję na Ukrainę nazywa oficjalnie Moskwa. - Zdecydowanie potrzebujemy mocnej odpowiedzi i udzielimy jej. Ale nie ma potrzeby się spieszyć, musimy wszystko przeanalizować w najdrobniejszych szczegółach. Teraz najważniejsze jest, aby nie poddawać się emocjom - apelował rosyjski polityk. Rosyjski polityk przestrzega: Putin się zemści Zdaniem Gurulowa "nasz naczelny dowódca (Władimir Putin) wie, jak podejmować wyważone i mocne decyzje" i zemści się za uszkodzenie mostu. - Zrobi to, jestem pewien. Nadszedł czas - podsumował. Głos zabrała też Margarita Simonjan, szefowa telewizji RT, dawnej Russia Today, czyli tuby propagandowej Kremla na kraje Zachodu i Afryki. W mediach społecznościowych napisała jedynie lakoniczne "I?". Internetowi propagandyści uważają, że na Krym można teraz dojechać przez inne anektowane regiony Z kolei propagandowe kanały Rosji w internecie "uspokajają" zaniepokojonych obywateli popierających agresję, że "nowy korytarz lądowy" na Krym powstał przez świeżo "przyłączone" regiony Ukrainy. Chodzi o cztery obwody, które Kreml jednostronnie przyłączył na początku października do kraju, powołując się na wyniki sfałszowanych referendów.