Minister technologii i rozwoju Waldemar Buda podpisał rozporządzenie, na mocy którego do 30 czerwca wprowadzono zakaz przywozu do Polski towarów rolnych z Ukrainy. Głos w tej sprawie zabrała rzeczniczka rosyjskiego MSZ, próbując przy tym zasiać niezgodę między Polską a Ukrainą. Zacharowa o "pozornej trosce Zachodu" Marija Zacharowa stwierdziła, że rozporządzenie demaskuje prawdziwe intencje polskiego rządu względem Ukrainy. "Polska rozmawia z Ukrainą, dopóki jest jej jeszcze potrzebna jako podmiot, jako antyrosyjski zestaw narzędzi. A kiedy granica zostanie zatarta, resztki Ukrainy zostaną wchłonięte przez Warszawę, a wtedy w ogóle nikt nie będzie rozmawiał z miejscową ludnością" - napisała na swoim koncie na Telegramie. I jak dodała, "takie zachowanie jest bardzo wymowne z punktu widzenia zdemaskowania pozornej troski Zachodu o głodujących i potrzebujących żywności". Zakaz przywozu ukraińskiego zboża Przypomnijmy, że decyzję o tymczasowej blokadzie importu ukraińskich produktów rolnych, w tym. m.in. zboża i nasion do 30 czerwca br. podjęły także Węgry. Jak przekonuje Budapeszt, ma to być wystarczającym okresem do podjęcia sensownych i trwałych działań przez Unię Europejską w celu znalezienia permanentnego rozwiązania, w tym ponownego rozważenia bezcłowego importu ukraińskich towarów i funkcjonowania tzw. "pasów solidarności", aby zapewnić Ukrainie możliwość eksportu zboża. W niedzielę w sprawie decyzji Polski i Węgier oświadczenie wydała Komisja Europejska. "Polityka handlowa należy do wyłącznych kompetencji UE, a zatem działania jednostronne są niedopuszczalne" - podkreślono w piśmie. Śladem Polski i Węgier może podążyć Bułgaria, jak poinformował w niedzielę portal Ukraińska Prawda. - Konieczna jest ochrona bułgarskich interesów - oświadczył minister rolnictwa Bułgarii Jawor Geczew.