Kreml ogłosił w środę mobilizację, która oficjalnie ma objąć 300 tys. osób. Zdaniem wielu ekspertów treść prezydenckiego dekretu o mobilizacji oznacza, że faktycznie nie będzie ona ograniczona liczbowo. Niezależne media informują, że władze regionalne, na których ciąży wykonanie dekretu, nie trzymają się formalnych kryteriów i wzywają do wojska również te grupy wiekowe i zawodowe, których mobilizacja miała nie obejmować. Środowe wieści wzbudziły panikę u wielu Rosjan. W ekspresowym tempie wyprzedały się bilety w jedną stronę do krajów, do których nie potrzebują oni wiz. Z kolei na przejściach granicznych z Kazachstanem, Armenią i Gruzją w kolejce trzeba czekać nawet 24 godziny. Wyjechało co najmniej 261 tysięcy Rosjan Ilu Rosjan faktycznie opuściło swoją ojczyznę w ciągu tych kilku dni? Według źródła "Nowej Gaziety. Europa" najnowsze oświadczenie Federalnej Służby Bezpieczeństwa mówi o 261 tysiącach (odnotowanych do soboty wieczorem - red.). Jednocześnie wątpi ono w autentyczność tych danych i uważa, że faktyczna liczba jest wyższa. "Atmosfera na Kremlu jest taka, że siły bezpieczeństwa i Ministerstwo Obrony będą w stanie przekonać Putina do zamknięcia granic, zanim będzie za późno" - podkreśliło źródło gazety. Mobilizacja w Rosji. Zakaz opuszczania kraju? O tym też pisał w niedzielę niezależny portal Meduza. "Rosja wprowadzi zakaz wyjazdu z kraju dla mężczyzn podlegających służbie wojskowej po zakończeniu pseudoreferendów na ukraińskich okupowanych terytoriach" - czytamy. Źródło zbliżone do administracji prezydenta Rosji twierdzi, że najpewniej 28 września władze zamkną granice dla mężczyzn w wieku mobilizacyjnym. Drugi rozmówca, również zbliżony do Kremla, podkreśla, że zakaz wejdzie w życie po tzw. referendach, które mają zakończyć się wieczorem 27 września. Według niego wprowadzone zostanie coś na kształt "wiz wyjazdowych". By wyjechać z Rosji, mężczyźni będą musieli otrzymać pozwolenie od wojskowej komendy uzupełnień.