"FAZ" podkreśla: "Chiny nie mają żadnego interesu w tym, żeby Rosja przegrała wojnę. Dałoby to bowiem Zachodowi, a przede wszystkim Stanom Zjednoczonym, większe pole manewru w coraz bardziej globalnej rywalizacji z Pekinem. Dla Xi Jinpinga byłoby również niekorzystne, gdyby system Putina poniósł klęskę, ponieważ byłoby to bardzo widoczną porażką autorytarnego modelu rządów, pod którym on sam się podpisał. Poza tym Chińska Republika Ludowa jest ekonomicznym beneficjentem nowych okoliczności geopolitycznych, ponieważ może nie tylko tanio pozyskać rosyjską ropę, ale także zwiększyć eksport do sąsiedniej Rosji w czasie, gdy jej relacje handlowe z Zachodem stają się coraz trudniejsze. Krótko mówiąc, Xi ma dobre powody, by pielęgnować przyjaźń z Putinem, ale niewiele, by pełnić rolę neutralnego mediatora pomiędzy Moskwą a Kijowem". "Handelsblatt" analizuje: "Chwilę później na Kremlu Władimir Putin wita go uściskiem dłoni, nazywają się wzajemnie 'drogim przyjacielem', ich krzesła stoją w odległości zaledwie metra, dzieli je tylko mały stolik z kwiatami. Podczas gdy zachodni politycy, jak kanclerz Niemiec Olaf Scholz, przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie musieli siedzieć przy sześciometrowym stole - odległość ta odpowiadała również różnicom merytorycznym - Xi siedzi teraz bardzo blisko kremlowskiego przywódcy" "Xi prawdopodobnie wykorzysta spotkanie m.in. do zaprezentowania się jako mediator w wojnie w Ukrainie. W ten sposób chce przedstawić się jako alternatywa dla USA, zwłaszcza na Globalnym Południu, w krajach wschodzących i rozwijających się. Ale jeszcze ważniejszy dla obu głów państw jest inny cel: dążą do zbudowania porządku światowego bez dominacji USA. Wykorzystają spotkanie w Moskwie, by potwierdzić swoją solidarność" - wskazuje dziennik. Chiny uważają na swoją pozycję Jak pisze "Augsburger Allgemeine": "Chociaż Moskwa i Pekin kroczą ramię w ramię przeciwko USA, Chiny sprytnie wykorzystują słabą pozycję Rosji dla własnych korzyści. Kupują tanio ropę i gaz, których Rosja z powodu sankcji nie może sprzedać w Europie. Dostarczają Rosji samochody, chipy i komercyjne drony, które mogą być wykorzystywane także przez wojsko. Kreml postrzega spotkanie (z Xi Jingpingiem - red.) jako oznakę siły wobec Zachodu. Putin nie zdaje sobie jednak sprawy, jak bardzo podlizuje się Pekinowi". "Rhein-Zeitung" z Koblencji zauważa: "Xi Jinping musi uważać, by nie dopuścić do zbytniego zbliżenia z Rosją Putina. Sankcje Zachodu mogłyby bowiem uderzyć także w jego słabnącą gospodarkę narodową. Jego system zbudowany jest właśnie na sile własnej gospodarki i na obietnicy, że chiński komunizm przyniesie dobrobyt ekonomiczny wielu ludziom w chińskim imperium. Nawet jeśli Xi teraz obiecuje Rosji ‘wieczną przyjaźń’, ta sympatia może szybko ostygnąć, jeśli sytuacja się zmieni". Błahe obietnice Chin Według lokalnego dziennika "Ludwigsburger Kreiszeitung": "Chociaż Xi obiecuje w tej chwili Rosji ‘wieczną przyjaźń’, w przypadku zmiany sytuacji jego sympatia wobec niej może szybko ostygnąć. W rezultacie Putin nie może być już niczego pewien. Jest pariasem w światowej polityce. I Xi też o tym wie". Portal "OM-Medien" z Vechty/Cloppenburga ostrzega: "Choć dziś nie jest to już w pełni trafne, mimo to kusi, by znów wygrzebać to hasło z szuflady historii. Nie ma bowiem innego sposobu na określenie tego, co Putin i Xi Jinping robią obecnie w Moskwie: Wykuwają nową, znacznie groźniejszą 'oś zła', dla której Chiny dostarczają technologię, a bogata w zasoby Rosja smarów w postaci ropy i gazu. W Moskwie dwie potęgi atomowe, dwaj dyktatorzy, uzgadniają niebezpieczny sojusz ponad wszelkimi dzielącymi ich granicami, który stanie się ogromnym zagrożeniem dla wszystkich krajów demokratycznych. Spotkanie w Moskwie wzywa do działania: należy natychmiast ustanowić nową dyplomację Zachodu. NATO musi stać się naprawdę globalne i musi objąć Indie". Autor: Dagmara Jakubczak