Ukraińska 3. brygada szturmowa opublikowała nagranie z przesłuchania schwytanych przez jednostkę na różnych odcinkach frontu rosyjskich żołnierzy. Ukraina udostępniła nagranie z przesłuchania rosyjskich żołnierzy. "Gdy wysyłają, nie ma już odwrotu" Jeden z wojskowych powiedział, że w telewizji w Rosji mówi się o rzekomym traktowaniu ukraińskich żołnierzy jak "mięsa armatniego". - Tak naprawdę takie ataki prowadzi nasza strona, strona rosyjska - oświadczył bojownik. - Widziałem, jak dosłownie 70 naszych wyszło, a po kilku godzinach przy życiu zostało dziewięciu. Rzucają nas jak mięso, to wszystko - kontynuował. Według Rosjanina nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Dodał, że rosyjscy wojskowi, którzy zajmują stopnie oficerskie, w rzeczywistości oficerami nie są. Inny ze schwytanych żołnierzy opowiadał, że gdy na froncie dostaje się rozkaz o wysłaniu do szturmu, "nie ma już odwrotu". Relacjonował sytuację ze zdobycia przyczółku na nowych pozycjach. - Gdyby doszło do wycofania, moglibyśmy napotkać jednostki zaporowe - mówił. Rosjanie nie potrafili odpowiedzieć na pytanie. Wielu spuściło głowy Rosjanin narzekał na rosyjską armię, ponieważ nie pozwolono mu wziąć urlopu, a niektórym nie wypłacono pensji czy nie zapewniono munduru i sprzętu. Wojskowy oświadczył, że rosyjskie wojsko dzieli się na jednostki, w których "wszystko jest w porządku" i na takie, które mają "wiele problemów". Większość ze schwytanych żołnierzy nie potrafiła odpowiedzieć, czym jest "rosyjski pokój" według Moskwy, a na pytanie, z kim walczą, wielu spuściło głowy. - Wychodzi na to, że przeciwko wam - powiedział w końcu jeden z okupantów. Mówił, że Rosja jest w stanie wojny z Ukrainą, a rosyjscy wojskowi to "zniewoleni ludzie". Inny z okupantów powiedział, że w przypadku niezastosowania się do rozkazu można spodziewać się rozstrzelania. Rosjanie o sytuacji na froncie. "Posłuchajcie tych, którym udało się wrócić" Schwytani Rosjanie zgodnie twierdzili, że w Ukrainie trwa "specjalna operacja wojskowa". Tylko jeden z nich przyznał, że to Rosja zaatakowała sąsiada. Jednocześnie wojskowy nie uważa się za agresora. Twierdzi, że najeźdźcy to "ludzie zmobilizowani, którzy przybyli mimowolnie" i że powiedziano im, że będą służyć w obronie terytorialnej lub na tyłach, aby odciążyć najemników lub regularną armię. Pytani, co chcą przekazać osobom, które chcą podpisać kontrakt lub wstąpić do rosyjskiego wojska, mówili, że chętni "powinni dokładnie przemyśleć, co zrobić". - Niech wysłuchają tych, którym udało się wrócić z frontu - powiedział jeden z żołnierzy. Inny stwierdził, że lepiej zostać w domu. Źródło: Unian ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!