Ukraiński portal Suspilne przeprowadził wywiad z 22-letnim urzędnikiem poborowym Władem. Mężczyzna jest weteranem, który służył w armii przez cztery lata i walczył w Donbasie. Na początku pełnoskalowej inwazji Rosji został poważnie ranny i - choć chciał dalej walczyć - musiał zrezygnować z aktywnego udziału na linii frontu. Obecnie Wład pracuje w odeskim oddziale Terytorialnego Centrum Rekrutacji (TCK - urząd odpowiedzialny za pobór do wojska - red.), gdzie odpowiada za obsługę w komisji wojskowej. W rozmowie z portalem wskazał, argumenty tych mężczyzn, którzy unikają służby. Wymienił także argumenty, jakich używają. Ukraina: Część mężczyzn unika poboru. Weteran tłumaczy powody - Ludzie stracili motywację. Wszyscy wspierali wojsko podczas aktywnej okupacji np. w Chersoniu. Ale teraz, gdy wojna została ustalona w pewnych graniach, ludzie nie chcą już służyć. Chcą, żeby za nich walczył ktoś inny - ocenił 22-latek. Jak wskazał, stale tłumaczy poborowym przed komisją wojskową, że nie każdy z nich trafi bezpośrednio na linię frontu, ponieważ wszystko zależy od predyspozycji danej osoby. Ale wśród zmobilizowanych i tak dominuje strach. - Gdy człowiek się boi, jego skuteczność jest minimalna, a strach przed śmiercią jest zawsze obecny. Tylko osoba niezdrowa psychicznie się nie boi. Sam się bałem - podkreślił. Opowiada o mężczyznach, którzy nie chcą służyć w wojsku. Urzędnik wskazał argumenty Mężczyźni, którzy nie chcą się mobilizować, powtarzają te same argumenty: część z nich tłumaczy, że zgubiła dokumenty; inni mówią, że mają dzieci; kolejni powołują się na art. 35 Konstytucji Ukrainy, który zwalnia ze służby ze względu na światopogląd i religię, jednak - jak zaznaczył Wład - przepis nie obowiązuje w trakcie stanu wojennego. Kolejni natomiast twierdzą, że "nie żyją dla wojny, ale dla odbudowy kraju po wojnie". - Mam znajomych, którzy nie służą. Kiedy ich pytam, co zamierzają z tym zrobić, to mówią mi, że się boją - powiedział w rozmowie z portalem. Przyjaciele Włada mówią, że stawią się przed komisją, kiedy będzie to konieczne. Twierdzą, że stanie się to wówczas, gdy wojna dotrze do ich miast. Suspilne poruszył także problem przekraczania uprawnień funkcjonariuszy TCK, którzy wychodzili na ulice i wręczali powołania napotkanym mężczyznom w wieku poborowym. Do takich sytuacji odniósł się w ostatnim wywiadzie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. - Nie zgadzam się na to. Należy pociągnąć do odpowiedzialności ludzi, którzy się tego dopuszczają - wskazał Wład i podkreślił, że większość pracowników urzędu to weterani wojenni, którzy - choćby chcieli - nie mogą kontynuować służby. Jednocześnie podkreślił, że uchylanie się od obowiązku poboru także jest i powinno być karane. Mobilizacja na Ukrainie. Wałerij Załużny krytykuje Wołodymyra Zełenskiego Podczas konferencji prasowej z 19 grudnia Wołodymyr Zełenski powiedział, że należy wprowadzić nową ustawę mobilizacyjną, która przewiduje powołanie kolejnych 450-500 tys. osób. Zastrzegł jednocześnie, że "jest to sprawa bardzo delikatna". 25 grudnia późnym wieczorem na stronie internetowej ukraińskiego parlamentu pojawił się wstępny projekt nowelizacji. Reforma zakłada obniżenie dolnej granicy wieku poborowego z 27 na 25 lat, a także zaostrzenie kar i sankcji za brak odpowiedzi na wezwania, które mają być rozsyłane drogą elektroniczną. Krótko po opublikowaniu dokumentu głos zabrał również szef Sztabu Generalnego Ukrainy gen. Wałerij Załużny. Wojskowy potwierdził wspomniane kilka dni wcześniej przez prezydenta liczby, ale - jak zaznaczył - "sam nigdy nie ujawniłby ich publicznie". Więcej informacji o wojnie w Ukrainie. Czytaj raport specjalny Interii. Źródło: Suspilne, Unian, ARD *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!